Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że embargo na import ukraińskich produktów spożywczych powinien być rozszerzony. W Porannej rozmowie w RMF FM szef ludowców wskazał, że oprócz zbóż na liście objętej zakazem powinny się znaleźć owoce miękkie czy miód. Jego zdaniem, niekontrolowany napływ zboża "narazi na szwank i niebezpieczeństwo konsumentów, a na upadek i bankructwo polskich rolników".

15 września kończy się unijne embargo na import zboża z Ukrainy, a jak przypomniał prowadzący rozmowę Piotr Salak, rząd zapowiada, że pomimo decyzji Brukseli utrzyma zakaz przywozu ziarna do Polski. Czy Polska dobrze robi podtrzymując embargo? - dopytywał szefa PSL prowadzący Poranną  rozmowę w RMF FM.

To embargo powinno być rozszerzone. (Powinno obejmować - przyp. red.) nie tylko cztery produkty, bo dzisiaj to jest pszenica, kukurydza, słonecznik i rzepak. Uważamy, że powinny być owoce miękkie, powinien być miód, powinny być inne produkty rolno-spożywcze - oznajmił Kosiniak-Kamysz. Nawet bez zgody Unii? - zapytał prowadzący Poranną rozmowę w RMF FM.

Jeżeli komisarz Wojciechowski (odpowiadający w KE za politykę rolną - przyp. red.), premier, prezydent i ministrowie nie będą w stanie tego przeforsować w Unii Europejskiej, to pokazują po raz kolejny swoją gigantyczną słabość - oświadczył prezes PSL.

Czy przy braku przedłużenia embarga przez KE, Polska powinna zamknąć granicę - zapytał Piotr Salak.

Jeżeli doprowadzimy znów do niekontrolowanego napływu zboża, a ktoś jeszcze je nazwie w sposób przestępczy "zbożem technicznym", (...) i znów narazi na szwank i niebezpieczeństwo konsumentów, a na upadek i bankructwo polskich rolników, to przeciwdziała bezpieczeństwu żywnościowemu, a my za to bezpieczeństwo żywnościowe jako PSL chcemy odpowiadać i wiemy, jak to zrobić - zapewnił Kosiniak-Kamysz. 

Kosiniak-Kamysz: Powołamy "komisję prawa i sprawiedliwości"

Sejm głosami PiS przyjął wczoraj skład komisji ds. rosyjskich wpływów w Polsce. Jak opozycja potraktuje jej działalność?

Nikt, kto będzie wzywany, nie powinien stawać przed ta komisją. Doradzałbym tak wszystkim, którzy będą przez tę komisję wzywani - mówił Kosiniak-Kamysz.

Komisja jest niekonstytucyjna, nie szuka prawdy, tylko jest takim batem na opozycję. (Ma - przyp. red.) dzielić Polaków, a nie dążyć do jakiejkolwiek sprawiedliwości - przypomniał argumentację opozycji.

Jak zaznaczył prezes PSL, każda osoba wezwana przed komisję będzie musiała samodzielnie decydować, czy pojawić się na przesłuchaniu.

Uważany, że jest to teatr polityczny na użytek wyborów i czasu takiego szczucia. Znów będą szczuć, kłócić się, a ludzie chcą konkretnych rozwiązań swoich problemów. To jest też abdykacja władzy, bo jeżeli były jakiekolwiek wpływy rosyjskie, to dlaczego tego nie sprawdziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dlaczego tego nie sprawdziły służby? Gdzie są akty oskarżenia? Osiem lat rządzą i na miesiąc przed wyborami robią coś takiego - mówił lider ludowców.

Kosiniak-Kamysz stwierdził, że po wygranych wyborach powołana zostanie "komisja prawa i sprawiedliwości".

(Będzie to - przyp. red.) komisja do zbadania afer PiS-u, sprawdzenia tych wszystkich afer z Ostrołęką (przerwana budowa elektrowni - przyp. red.), z CPK (Centralny Port Komunikacyjny - przyp. red.), z wyborami kopertowymi, z tym wszystkim, co się dzieje w spółkach Skarbu Państwa, z tym skokiem na kasę, z koparkami, którymi podjeżdżają, bo chochelka, łyżka już nie wystarczyły - wyliczał szef PSL.

Kołodziejczak ministrem rolnictwa?

Piotr Salak pytał też o obsadę funkcji szefa resortu rolnictwa po ewentualnych zwycięskich dla opozycji wyborach parlamentarnych. Lider PSL zastrzegł, że jego to stanowisko nie interesuje. 

Nigdy nie aspirowałem do tej funkcji - powiedział. Dodał, że w stronnictwie jest wielu polityków, którzy znają się na tej dziedzinie. 

Jest na przykład Stefan Krajewski, który w tej kadencji jako młody poseł prowadził całą taką grupę związaną z bezpieczeństwem rolnym, bezpieczeństwem żywności. prowadził też komisję, która pokazywała cały ten proceder afery zbożowej na granicy polsko-białoruskiej - wskazał szef ludowców. 

Kosiniak-Kamysz nie odpowiedział wprost, czy zgodziłby się na to, aby ministrem rolnictwa został lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. My jesteśmy jedyną formacją polityczną, samodzielną, podmiotową, która reprezentuje dzisiaj polską wieś - przekonywał. Dodał, że w szeregach jego partii są także związkowcy z AgroUnii. 

Małgorzata Zych musi podzielić wszystkie wartości PSL

Tematem dzisiejszej rozmowy były także kontrowersje wokół kandydatki PSL na senatorkę z okręgu nr 54 (Stalowa Wola) Małgorzaty Zych, w przeszłości związanej z Konfederacją. Zych dała się poznać m.in. jako współpracowniczka Grzegorza Brauna i współorganizatorka konferencji pod hasłem "Stop ukrainizacji Polski". Kandydatka co prawda zamieściła w środę na platformie "X" wpis potępiający agresję rosyjską na Ukrainę, jednak - jak przyznał szef PSL - oczekuje od Małgorzaty Zych więcej. 

Trzeba jeszcze dać wiele dowodów (...) Jeżeli podzieli wszystkie wartości PSL, to każdy ma prawo do zmiany na lepsze. Jeżeli nie podzieli, to miejsca po prostu nie będzie - zaznaczył.

Nie krył też, iż chciałby, aby Małgorzata Zych wycofała się ze swych kontrowersyjnych wypowiedzi. Czasem trzeba się wprost przyznać do błędu, przeprosić i pójść dalej do przodu -  powiedział Kosiniak-Kamysz. Przyznał zarazem, że nie znał dobrze przeszłości Zych, ale - jak tłumaczył - tego typu kandydatury mają za zadanie przyciągnięcie do stronnictwa wyborców PiS lub Konfederacji. Okręg Stalowa Wola - powiem szczerze - nie jest okręgiem, w którym było wielkie zainteresowanie w wyborach do Senatu - dodał szef PSL.

Szef PSL: W Świętokrzyskiem mamy szansę na trzy mandaty

Władysław Kosiniak-Kamysz wyraził też w czwartek przekonanie, że ludowcy mają szansę na uzyskanie trzech mandatów do Sejmu w Świętokrzyskiem. W wyborach przed czterema laty PSL udało się zdobyć w tym okręgu tylko jeden mandat - dla posła Czesława Siekierskiego. 

Polityk zapewnił, że tegoroczna lista jest wyjątkowo mocna, obsadzona znanymi, lokalnymi politykami, nie tylko Siekierskim, ale też starostą sandomierskim Marcinem Piwnikiem, czy byłym posłem Krystianem Jarubasem. 

Mamy tam taką listę, że nie musicie państwo wybierać ani tych, którzy z Żoliborza się przenoszą w Góry Świętokrzyskie, ani nikogo innego, tylko Trzecią Drogę - zaznaczył Kosiniak-Kamysz, nawiązując do decyzji PiS, by listę w Kielcach otwierał w tym roku sam Jarosław Kaczyński. Prezes PSL wyraził też pogląd, że obecność szefa PiS nie wpłynie na wynik partii w Świętokrzyskiem.