"Napisaliśmy o tym, że te kampanie zostały zablokowane przez Metę, a następnie konta znowu stały się dostępne, ale kampanie stały się nieaktywne, a następnie kilka dni później dostaliśmy wyjaśnienie od Mety mówiące o tym, że to nie Meta zadziałała w tej kwestii pomimo naszego zgłoszenia" – tłumaczył w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Radosław Nielek, szef NASK. Jak zaznaczył z analizy danych dostępnych dla instytucji wynika, że kampanie były finansowane z zagranicy.

Tuż przed I turą wyborów prezydenckich NASK ogłosiła, że istnieje podejrzenie próby wpływu na kampanię wyborczą poprzez polityczne reklamy na Facebooku, które mogą być finansowane z zagranicznych źródeł. O sprawie została powiadomiona Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Chciałbym zwrócić uwagę, że od czasu publikacji naszego komunikatu wszystkie informacje, które pojawiły się w przestrzeni publicznej, wskazują na zaangażowanie zewnętrznych podmiotów w tą kampanię - zaznaczył szef NASK.

Parasol wyborczy

Gospodarz rozmowy Marek Tejchman zapytał swojego gościa, czy jest konkretna osoba, która odpowiada za parasol wyborczy.

My jesteśmy częścią tego. Odpowiadam m.in. za analizę otwartych źródeł, które są dostępne i do których Instytut Badawczy ma dostęp i to właśnie robiłem w kontekście dezinformacji. Odpowiadam za zgłaszanie informacji do Mety, do X i do innych platform. Odpowiadam także za bezpieczeństwo niektórych systemów informatycznych wykorzystywanych przy okazji wyborów, a także za potencjalne ich łamanie - przekazał Nielek.

Parasol to jest bardzo wiele różnych działań i to wynika z prawa. Np. za ochronę samej Państwowej Komisji Wyborczej odpowiada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, za proces głosowania za granicą i bezpieczeństwo placówek dyplomatycznych z kolei odpowiadają jeszcze inne służby. Proces głosowania składa się z bardzo wielu elementów. Za bezpieczeństwo mObywatela odpowiada Centralny Ośrodek Informatyki, więc wybory to nie jest jedno, drugie czy trzecie miejsce, tylko to jest zbiór bardzo wielu puzzli i za każde z tych puzzli odpowiada poszczególna instytucja - dodał szef NASK.

Ingerencje

To, co my obserwujemy, to nie są próby wsparcia jednego czy drugiego kandydata przez kogokolwiek, tzn. przez aktorów z zewnątrz. To, co my obserwujemy, to większość z tych przedsięwzięć ma na celu zwiększenie poziomu emocji i podważenie zaufania do państwa. I to są główne cele aktorów zewnętrznych - powiedział szef NASK w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.

Agentom zewnętrznym, tym, z którymi mamy do czynienia, nie zależy na tym, żeby wygrał ten czy inny kandydat. Zależy im najbardziej na tym, żeby była wątpliwość, czy jakikolwiek kandydat ma prawo wygrać w Polsce  - tłumaczył Radosław Nielek.

Jak zaznacza gość Marka Tejchamana, po drugiej stronie ingerencji są różne instytucje, organizacje czy państwa, które wydają miliony dolarów na to, żeby wprowadzić zamęt na polskiej scenie politycznej.

Jak zdjąć szkodliwe treści z internetu?

Radosław Nielek opowiedział również, jak wygląda proces ściągnięcia danych treści z internetu. Jak przyznał, platformy społecznościowe robią to, tylko i wyłącznie wtedy, kiedy dana kampania złamie ich regulamin, nie ma znaczenia, czy łamie ona polskie prawo lub zagraża bezpieczeństwu państwa - to dla platform nie jest istotne.

Państwo polskie nie ma w tej chwili narzędzia, które pozwala egzekwować od konkretnej platformy ściągnięcia konkretnych treści - dodaje szef NASK.

Jak powiedział gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM, obecny mechanizm, który funkcjonuje w Polsce, to lista ostrzeżeń, na której umieszcza się domenę, która w ocenia NASK prowadzi do oszustwa.

Nielek zaznaczył także, że mechanizmy w przypadku treści, które są naruszeniem prawa autorskiego, działają bardzo szybko. Natomiast treści dotyczące dezinformacji bądź wykorzystania wizerunku znikają bardzo wolno.

Opracowanie: