„Sądzę, że Donald Tusk ma jakieś powody, żeby się uchylać [przed stawiennictwem przed komisją ds. Amber Gold – red.]” - powiedział w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marek Suski. Jakie to powody? „O to trzeba by zapytać pana Donalda Tuska. Podejrzewam, że jednak uczestniczył w tej aferze, przynajmniej w charakterze osoby, która ostrzegając syna pozwoliła, żeby w jakimś sensie nastąpiła ucieczka z pieniędzmi" - wyjaśnił wiceprzewodniczący klubu PiS. W głównej części rozmowy Marek Suski odpowiadał na pytania Marcina Zaborskiego dotyczące m.in. zmian w wojsku. "Nie jestem zaniepokojony zmianami. Jeżeli któryś generał odchodzi, to ma do tego prawo. Nikt nikogo nie zmusza do służby w wojsku. To jest jednak wybór" - podkreślił Suski i dodał: "To, co dziś dzieje się w wojsku to nic w stosunku do tego, co ja doświadczyłem. Nasz dowódca mówił, że mamy strzelać do ludzi. To było dużo bardziej drastyczne doświadczenie".

Marcin Zaborski, RMF FM: Doświadczył pan kiedyś fali w wojsku?

Marek Suski, PiS: Byłem w wojsku dwa lata w stanie wojennym...

Była fala?

Była fala. Z tym, że u nas była łagodna akurat.

Nie wiem, czy teraz jest łagodna, bo niektórzy mówią, że teraz jest nie tylko fala, ale i tsunami w wojsku. Tak komentowane są odejścia kolejnych dowódców pod rządami Antoniego Macierewicza w ministerstwie obrony. Około 30 generałów i ponad 200 pułkowników odeszło, zrezygnowało.

To nic w stosunku do tego, czego ja doświadczyłem w wojsku. Ja byłem akurat w stanie wojennym i nasz dowódca mówił, że mamy strzelać do ludzi, więc to było dużo bardziej drastyczne doświadczenie.

A czy jest pan w stanie wskazać taki czas, kiedy skala odejść, odwołań z armii, jeśli chodzi o dowódców, była podobna?

Jestem w stanie wskazać. Kiedy likwidowano polskie wojsko, to był okres rządów Platformy, ogółem w 2010 roku mieliśmy 95400 żołnierzy zawodowych. Zlikwidowano pobór, a w 2006 roku mamy 98600, w 2017 jest...

Pytam o generałów. Czy w tej tabelce, z której pan to czyta, jest informacja o tym, kiedy odeszło 30 generałów i ponad 200 pułkowników.

Jest w tym informacja dotycząca odchodzenia generałów. Jak widzę, największe odejście jest między rokiem 2012 a 2013.

To ilu wtedy?

Ze 103 do 89 spadła liczba generałów...

To kilkunastu, to wciąż nie jest 30, panie pośle.

... I 2011-2012 jest 15, więc łącznie razem... W półtora roku mniej więcej tyle samo generałów odeszło, tylko jak policzymy, ilu generałów było za czasów rządów Platformy, a ilu było wojska, to wtedy jeden generał przypadał na 350 żołnierzy, to chyba cokolwiek za dużo...

Zobacz również:

A dzisiaj w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego minister Macierewicz wymienił 90 proc. oficerów na stanowiskach dowódczych, w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych - 82 proc. Z otoczenia prezydenta słyszymy, że Andrzej Duda nie jest zaniepokojony.

Ja też nie.

To ile procent zmian musi się dokonać, żeby pan poczuł się zaniepokojony?

Nie rozumiem pytania.

Czy mam powtórzyć?

Dlaczego miałbym być zaniepokojony? Ja byłem zaniepokojony, kiedy polscy generałowie kazali strzelać do polskiej armii. Jeżeli część dowódców jest jeszcze z tamtego okresu, to odchodzą.

Generałowie mówią, że nie jest przypadkiem, że dowódcy na kolejnych szczeblach hierarchii, panie pośle, spędzają kilka lat, bo trzeba przygotować swoich następów chociażby.

No tak. Tak w wojsku jest, że po kilku latach jest awans, to jest normalna procedura.

A jeśli teraz generałowie odchodzą po kilku, kilkunastu miesiącach.

Jeżeli któryś generał odchodzi, to ma do tego prawo. No ma prawo generał odejść w stan spoczynku, nikt nikogo nie zmusza do służby w wojsku. To jest jednak wybór.

Stać nas na to, żeby generałowie ze swoją wiedzą, doświadczeniem, trafiali na bocznicę?

Sądzę, że nie stać nas było na taką likwidację polskiego potencjału zbrojeniowego, przemysłu, ograniczenia wojska, które się odbywało w latach 2007-2015.

Pamięta pan panie pośle, jak pan był w opozycji, w jednym ze studiów radiowych mówił pan o tym, że jest jakiś plan na to, żeby ciągle atakować PiS, a czas zacząć się rządami PO.

I rzeczywiście tak było...

Tyle, że dzisiaj rządzi PiS...

...Jak byliśmy w opozycji, to byliśmy atakowani przez media bardzo wściekle - nie przez wszystkie media, jednak przez zdecydowaną większość, i przez opozycję. A dzisiaj, że tak powiem, jak wybory się odbyły, to w jednej z redakcji powiedziano: No, trzeba wrócić do dobrych obyczajów. Dość krytykowania opozycji, teraz będziemy krytykować rząd, i rząd jest krytykowany. Trzeba wrócić do dobrych obyczajów: dość krytykowania opozycji, teraz będziemy krytykować rząd. I rząd jest krytykowany. Osiem lat krytyki opozycji, kiedy rządziła Platforma, teraz powróciło do normy...

... Teraz rządzi PiS, wzięło odpowiedzialność i jest rozliczane. Normalna sytuacja...

... I bardzo dobrze. Bo rządowi trzeba patrzeć na ręce. Ja tylko przypominam, że te osiem lat rządów Platformy też patrzyliście - mówię ogólnie tutaj o mediach, nie o panu redaktorze - na ręce opozycji.

Ogólnie to ja też mógłbym o politykach coś powiedzieć i panu było by przykro. Po co w ten sposób rozmawiać?

... A bo są różni.

... I są różni dziennikarze. Panie pośle, ile razy był pan w tym sezonie na nartach?

Ani razu.

Można żyć bez nart?

Można.

Prezydent był siedem razy i wytykają mu, że zamiast rządzić abdykował i zajął się zjeżdżaniem na nartach.

No tak, ale z tego, co słyszałem, to był zdaje się w jednym z tych konkursów, czy też pokazowych turniejów, który był charytatywny na rzecz wspierania osób potrzebujących.



A słyszał pan, że prezydent Duda nie lobbował w Europie ze kandydaturą Jacka Saryusz-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej?


Nie słyszałem, ale to jest...

Mówił to minister Dera w tym studiu kilka dni temu. Rozumie pan, dlaczego prezydent nie lobbował?


To jest obowiązek rządu - wysuwanie kandydatur.

Ale prezydent mógłby pomóc.

Mógłby.

To wynika z kompetencji konstytucyjnych prezydenta. Jest reprezentantem państwa w sprawach międzynarodowych.

Mógłby...

To dlaczego tego nie robił?...

...Ale kwestia wysunięcia kandydata, to jest kwestia rządu. Więc rząd to miał obowiązek robić i robił.

Ale prezydent mógłby pomóc. Ma kontakty, partnerów, innych prezydentów w Europie, z którymi może rozmawiać.


No mógłby.

To dlaczego tego nie robił?


A to proszę zapytać prezydenta, ja nie jestem prezydentem.

Ja pana pytam, czy pan to rozumie.


Ale oczywiście, że rozumiem.

W jaki sposób pan to tłumaczy sobie?


Sobie to tłumaczę w taki sposób, że prezydent też dość późno dowiedział się, jaki jest kandydat rządu i nie bardzo miał nawet na to czas.

To może za późno się dowiedział i może za późno rząd całą ofensywę rozpoczął.

Może.

Za późno?

A to jest pana zdanie.

Nie, nie. To pan powiedział "może za późno".


Ja powiedziałem "może".

Słyszał pan, że rząd zbuduje nową Gdynię?


Nie słyszałem, że zbuduje nową Gdynię, ale słyszałem, że będzie stawiać na to, żebyśmy byli państwem morskim, nie tylko państwem plaż. Żebyśmy byli państwem, które będzie miało i stocznie, i przekopie mierzeję, która odgradza Polskę od Bałtyku - część polskiego wybrzeża jest odcięta między innymi dzięki przyjacielskim działaniom Rosji.

Zupełnie o inną sprawę chodzi. Wicepremier Morawiecki mówił dzisiaj, że taką nową Gdynię możemy zbudować, budując Centralny Port Lotniczy gdzieś między Łodzią a Warszawą. No i tu patrzę na pana, bo Radom w tej sytuacji przegrywa...

...Ja też mieszkam między Warszawą a Łodzią...

Będzie pan się musiał tłumaczyć swoim wyborcom, że to jednak nie Radom będzie rozbudowywany i nie na Radom rząd postawi.


Rzeczywiście, jeśli chodzi o budowę tego portu centralnego, to jest to koncepcja, która powstała jeszcze 10 lat temu, kiedy PiS rządziło poprzednio i taka koncepcja była badana, rozpatrywana i w związku też z tym, że jesteśmy jednak dużym państwem, które w tej chwili już aspiruje do grupy G20, to wszystkie te państwa mają takie duże centralne porty.

Ale nie będzie w Radomiu, panie pośle. Co pan powie swoim wyborcom?

W Radomiu przecież nikt lotniska nie zlikwiduje.

Ale miało być rozbudowywane i dofinansowywane. To mówili politycy PiS.


To jest kwestia władz miasta, jeżeli władze miasta dofinansują, bo to jest miejskie lotnisko.

„Sądzę, że Donald Tusk ma jakieś powody, żeby się uchylać [przed stawiennictwem przed komisją ds. Amber Gold – red.]” – mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marek Suski. Jakie? „O to trzeba by się zapytać pana Donalda Tuska. Podejrzewam, że jednak uczestniczył w tej aferze, przynajmniej w charakterze osoby, która ostrzegając syna pozwoliła, żeby w jakimś sensie nastąpiła ucieczka z pieniędzmi. A druga rzecz, mijał się z prawdą mówiąc, że nic nie wiedział na temat tej afery przed powiadomieniem go w 2012 roku przez ABW, ponieważ świadkowie zeznali, że jednak wiedział i nawet znał szczegóły tej sprawy” – stwierdził poseł PiS.

Marcin Zaborski swojego gościa pytał też o 60 tysięcy złotych, które marszałek Sejmu Marek Kuchciński wydał na świadczenie usług medialnych. „Rzeczywiście, chyba nie ma za wiele konferencji prasowych. Może dlatego postanowił się przygotować dobrze do robienia konferencji. (…) Pewnie marszałek chcę dokonać wielkiego wejścia na arenę dziennikarsko-medialną i się przygotowuje. To jest dobre, idziemy w kierunku profesjonalizacji polityki. Widocznie sam czuje, że może być lepszy, a nie mówię, że jest zły” – uznał Suski.