"Nie mamy wyboru - albo wolne państwo, albo okupacja" - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mer Lwowa Andrij Sadowy w trzecią rocznicę pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Ukraiński samorządowiec wskazał, że jest przekonany, iż po wyborach prezydenckich w Polsce może zmienić się stanowisko Warszawy ws. wysłania polskiego wojska na Ukrainę. Sadowy powiedział, że dziś 50 tys. mieszkańców Lwowa walczy na froncie, a 1000 mieszkańców leży na Cmentarzu Łyczakowskim.
Mamy twardą pozycję, nie mamy wyboru. Albo wolne państwo, albo okupacja - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mer Lwowa Andrij Sadowy, pytany o trudne rozgrywki polityczne na linii Ukraina - Donald Trump dot. zakończenia wojny.
Gość Grzegorza Sroczyńskiego podziękował za wspomnienie, że wojna ukraińsko-rosyjska, choć w pełnoskalowym wydaniu trwa od 24 lutego 2022 r., de facto toczy się już od 11 lat.
On nie chce pokoju, on chce okupacji i zniszczenia Ukrainy jako państwa - stwierdził Sadowy, spytany, czy po tych trzech latach lepiej rozmawiać z Władimirem Putinem o pokoju, czy walczyć dalej.
Sadowy wskazał, że Polacy rozumieją to myślenie rosyjskiego prezydenta, a jeśli Ukraina upadnie, następne na liście celów Rosji będą Polska, Litwa i inne państwa, "które pamiętają, czym jest Związek Radziecki".


