"To ogromne zaskoczenie. Wierzę, że Jurek z tego wyjdzie" - mówi Józef Grudzień, mistrz olimpijski w boksie w 1964 roku, kolega z ringu Jerzego Kuleja. Słynny bokser zasłabł na benefisie Daniela Olbrychskiego w Warszawie. 71-letni Kulej jest w warszawskim szpitalu na Banacha, jego stan jest ciężki.

Kuba Wasiak: Informacja o zawale serca Jerzego Kuleja jest sporym zaskoczeniem. Czy coś zapowiadało kłopoty zdrowotne?

Józef Grudzień: Nic tego nie zapowiadało, tym bardziej jest to przykre. Przecież to jest młody chłopak, młodszy ode mnie. Jurek do tej pory był bardzo czynny. Opowiadał, że ciągle biega, był bardzo aktywny. No ale choroba nie wybiera, nie wiem czy to stres, czy coś innego. Rozmawiałem z kolegami, mamy nadzieję, że z tego wyjdzie.

Kiedy pan się widział ostatnio z Kulejem?

Miesiąc, może półtora miesiąca temu. Ale często rozmawialiśmy przez telefon. Nic nie mówił, że się źle czuje. Był pełen werwy i życia. Tymczasem w ostatnim czasie sypie się taka grupa. Odeszli Kazimierz Paździor, Tadeusz Walasek. Nawet mówię do żony, że chyba Feliks Stamm zbiera w niebie silną reprezentację olimpijską. Ale my się na razie nie zapisujemy do tej grupy! Musimy się lepiej przygotować. Dlatego wierzę, że Jurek sobie poradzi i będziemy się jeszcze spotykali.

Pochodzący z Częstochowy Kulej jest najwybitniejszym polskim bokserem w historii, oprócz złotych medali olimpijskich, w dorobku ma tytuły mistrza Europy (1963, 1965) i wicemistrza (1967). Ośmiokrotnie był mistrzem kraju (1961-1970).