„Bardzo trudno jest napisać książkę o drodze, bo w momencie, kiedy piszesz książkę o jakimś miejscu, o ludziach, to jest prostsze. Tu mamy 4 tys. kilometrów, prawie non-stop zmieniający się krajobraz, inne stany, inne historie” – mówi Artur Owczarski, autor książki „Droga 66. Droga Matka”. I właśnie o historiach ludzi, ale także o momentach, wydarzeniach i decyzjach, które zmieniły bieg historii globalnej jest ta książka.

Ciągnąca się od wschodu na zachód Droga 66 to szansa na poznanie prawdziwej amerykańskiej prowincji...

A jaką trasą można przejechać przez Polskę, aby zobaczyć jej prowincjonalną naturę? Może to droga prowadząca przez kilka województw, a może niepozorna trasa przez okoliczne wioski?
Piszcie na fakty@rmf.fm.


Najciekawsze odpowiedzi nagrodzimy książkami "Droga 66. Droga Matka".

Droga 66. Legendarna droga Matka. Współcześnie kojarzy nam się z wolnością, wyzwoleniem, z przygodą. Zapominamy jednak, że oprócz nadziei na nowe życie ta droga była świadkiem łez, cierpienia, zamykania Indian w rezerwatach i wielu dramatycznych elementów amerykańskiej historii.

Jeśli ktoś pakuje całą rodzinę i rusza w drogę, to rzadko robi to bez przyczyny. Szczególnie w tamtych czasach, kiedy ludzie mieli zupełnie mniejsze pojęcie o tym świecie, w którym żyli. Więc strach przed podróżą też był gigantyczny - mówi Owczarski.

Przez dekady dla wielu ludzi była momentem zmiany życiorysu. Ludzie jechali za chlebem. Albo jechali, bo byli hipisami i chcieli się dostać do Kalifornii. Jechali tą drogą na drugą wojnę światową, w kierunku Pacyfiku. Były różne okresy. Wielki boom, wybuch turystyki. Amerykanie kupowali samochody, jechali do Kalifornii czy zobaczyć Wielki Kanion. Ludzie mają mnóstwo osobistych, emocjonalnych przeżyć związanych z Drogą 66, która była główną autostradą Ameryki i właśnie dlatego jest tak słynna - podkreśla Owczarski. 

Na przestrzeni lat o tej drodze pisano i śpiewano, drogę filmowano (to na niej Forrest Gump stwierdził, że dalej nie biegnie i wraca do domu), fotografowano i malowano. To przy niej narodziły się techniki reklamowe znane do dzisiaj. To ona - sama w sobie - stała się reklamą.

Zachód - dziki czy stary?

Dlaczego to był Dziki Zachód? Teren, który starał się opanować biały człowiek, cały czas się poszerzał. Najpierw szli ludzie, którzy mało czego się bali - kolejarze, górnicy, poszukiwacze przygód. Za nimi pojawiały się kobiety, a potem pojawiały się rodziny. Jak człowiek mieszkał na wschodzie Stanów Zjednoczonych, to gdziekolwiek spojrzał, mógł sobie ściąć drzewo, wziąć wodę ze studni albo ją wykopać i zbudować dom. I nagle wjeżdżał na wielkie równiny albo na pustynię. A tam - nie było niczego nawet do rozpalenia ogniska. W tamtych czasach palono więc odchody bizonów. One przemierzały pustkowie w 80-kilometrowej długości stadach - wyjaśnia Owczarski.

Skąd powiedzenie Stary Zachód? Np. ludzie z Teksasu używają określenia "Wild West". Mają grupy rekonstrukcyjne, ubierają się w stroje z epoki i odtwarzają, rekonstruują strzelaniny i inne wydarzenia.

Kilometry historii

W 1928 roku chcąc promować budowę Drogi 66 zorganizowano niesamowity bieg. Z Chicago do Nowego Jorku. Każdy mógł wziąć w nim udział, jednak o warunkach nie można powiedzieć, że były równe. W wyścigu wzięli bowiem udział również Afroamerykanie. W Teksasie członkowie Ku Klux Klanu bardzo im dokuczali, jechali za nimi. W nocy część namiotów oznaczali na kolorowo, żeby było wiadomo, że w środku śpi, ktoś "kolorowy" - to były bardzo trudne, niesprawiedliwe czasy - mówi Owczarski. I wspomina kilka innych historii, anegdot (których w książce jest o wiele więcej). A tych "smaczków" jest sporo.

Jak miejscowość, która słynie z problemów alkoholowych mieszkańców i gdzie przyjechała kiedyś Matka Teresa. Historia o barze Williams w Arizonie, gdzie dwóch panów weszło i dokonało napadu na grających w karty, zabrali im srebrne monety i nie zdążyli wypić po kieliszku mocnego alkoholu. Wsiedli na konie, uciekli. Następnie do baru przyjechał szeryf, zebrał ludzi i ruszył za rabusiami w drogę. Dopadli ich w końcu, obu zastrzelili, zakopali na miejscu. W tym samym czasie, w tym barze kompani dwóch zastrzelonych mężczyzn dowiedzieli się, że ich koledzy dokonali napadu, ale nie zdążyli wypić alkoholu. Więc - nieźle już wstawieni - wzięli ten alkohol, wsiedli na konie, pojechali tam, gdzie odbyła się strzelanina. Odnaleźli grób jednego z nich. Wykopali go z ziemi, wyjęli go z tego grobu i zrobili zdjęcie, jak wlewają mu kieliszek wódki do ust. To zdjęcie potem zostało wywołane i wisiało w barze, w którym doszło do napadu - streszcza Owczarski.

Pokochać kicz

Komu kicz kojarzy się tylko negatywnie, zmieni zdanie po lekturze książki. To, czego można doświadczyć przy Drodze Matce, udowadnia, że kicz może być efektem pomysłowości, kreatywności i twórczego nosa do interesu.

Jedziesz Drogą 66, żeby się cieszyć kiczem. Tu stoi mały Elvis Presley. Tam masz Marylin Monroe, tam Blues Brothers tańczą na parkingu i nagle masz miejsce w środku pola kukurydzy. To jest taki stan umysłu, który mi bardzo odpowiada. Gdy wylewali (budowali) Route 66 kilka indyków biegając wolno zostawiło odciski swoich łapek. Nikt prawdopodobnie przez dziesięciolecia nie zwracał na to uwagi, aż w końcu ludzie, którzy tam mieszkają, stwierdzili: "A to sobie zrobimy żarcik". Pomalowali tę część drogi farbą. Wycięli na maszynie kształt indyka, który wbili na drucie w pole. I wyszedł z tego lekki Monty Python. To trzeba docenić, bo to jest wyższy poziom świadomości - wspomina Owczarski.

Liczy się droga, a nie cel

i dodaje: W tym - i wielu innych przypadkach - to droga sama w sobie jest celem. Pytam więc, czy podróż słynną Route 66 jest dla każdego. Z jednej strony trudno mówić, że to jest jakieś osiągnięcie, bo dzisiaj mając kartę kredytową, zatankowany samochód możesz jechać wszędzie. Ale mimo wszystko to nie dla każdego. Trzeba lubić jechać. Trzeba doceniać samą drogę. Mentalnie nastawić się na to, że nie będzie codziennie pięknych krajobrazów. Sam przez wiele lat podróży nauczyłem się patrzeć w szczególe, a nie w ogóle na świat. Czasami trzeba się schylić i popatrzeć, co jest na zdjęciu na ścianie. Czasami trzeba się przyjrzeć temu, co jest napisane w menu, albo dostrzec, że jest porysowany stół, bo tam gdzieś Hank Williams (muzyk) nożem wyrżnął swoje inicjały. Na pewno Droga 66 jest z jednej strony dla ludzi, którzy lubią patrzeć na świat bardziej szczegółowo i zatrzymać się przez chwilę, ale też takich, którzy po prostu chcą jechać przed siebie. Więc niech każdy robi i żyje tak, jak lubi.