​Niektórzy mówią, że to koniec Polski, ale dla mieszkańców to zdecydowanie jej początek. Wieńczący Mierzeję Helską Hel był w sobotę Twoim Miastem w Faktach RMF FM. Przybliżyliśmy historię miasta i opowiadaliśmy o jego atrakcjach, także tych zupełnie nieznanych.

Helem wiele osób określa często cały Półwysep, a właściwie Mierzeję Helską. Ten ponad 30-kilometrowy piaszczysty wał przyciąga co roku ogromne rzesze turystów. Poza sezonem w mieście, które leży w powiecie puckim, mieszka niespełna 3,5 tys. osób. Turystom Hel kojarzyć się może z niekończącymi się korkami. Cóż jednak zrobić przy takiej specyfice regionu? Do miasta prowadzi jedna droga. To droga wojewódzka nr 216 łącząca miasto z Redą i krajową "szóstką". Do tego jest też jedna linia kolejowa. Nie ma objazdów, ani dróg alternatywnych, chyba, że przez Zatokę Gdańską. Można postawić choćby na tramwaje wodne pływające z Trójmiasta. W samym Helu są aż dwa porty. Oba wiele mówią o historii miasta. To dawny port wojenny oraz port rybacki, które jest też przystanią dla żeglarzy i dla floty pasażerskiej.

Pierwsze wzmianki o Helu pochodzą z duńskich kronik. Opisano w nich to miejsce jako wyspę. Wiadomo, że w XII/XIII wieku był to jeden z wiodących ośrodków w regionie. Słynął z handlu śledziami i w tej kategorii konkurował z... dawnym Gdańskiem, dziś stolicą metropolii trójmiejskiej. Rybołówstwo to nadal - oprócz turystyki - główna gałąź lokalnej gospodarki. Można powiedzieć, że przez lata traciło na znaczeniu. Przed wiekami bowiem w Helu poławianiem ryb zajmowali się niemal wszyscy. Był tylko jeden wyjątek. W historycznych czasach starosta, sołtys czy wójt w Helu zawsze byli rybakami. Oni pełnili te swoje funkcje, byli wybierani, ale to byli rybacy. Właściwie nie łowił tylko pastor. Hel był ewangelicki, więc tu był pastor. Organista, który też był przeważnie nauczycielem w szkole przykościelnej, też zazwyczaj łowić. To była podstawa utrzymania. Dodatkowe funkcje nie dawały podstawowego standardu utrzymania, więc wszyscy łowili - opowiada Mirosław Kuklik, prezes Stowarzyszenia Przyjaciele Helu.

Rybakiem był więc też każdy mieszkaniec dzisiejszej ulicy Wiejskiej. Nie, nie obraduje tam żaden parlament. To główny deptak miasta. W sezonie, za straganami z pamiątkami czy biżuterią, dostrzec można charakterystyczne domy ryglowe, oparte na drewnianym szkielecie, wypełniane różnymi materiałami budowlanymi. Co ciekawe, w Helu i na Półwyspie bardzo trudno było o samo drewno. To dlatego drewniane szkielety budowano z rozbitych przy Helu okrętów Jeszcze kilka lat temu można było dostrzec w budynkach fragmenty statków, wręgów czy dziury po kołkach okrętowych.

Dziś w dawnym kościele ewangelickim mieści się Muzeum Rybołówstwa. To oddział Narodowego Muzeum Morskiego. Siłą rzeczy to muzeum poświęcone także samemu miastu. Od niedawna na szczyt kościelnej wieży można wjechać windą. To pozytywne zaskoczenie, bo szybu windy nie widać z zewnątrz. Trzeba uznać za sztukę taką przebudowę zabytkowego budynku. Z góry podziwiać można piękną panoramę Zatoki Gdańskiej. Podobnych punktów widokowych jest w mieście kilka - choćby czerwona latarnia morska, czy na przykład wieża Dalmierza, która jest obiektem należącym do Muzeum Obrony Wybrzeża. W okolicy jest kilkadziesiąt obiektów wojskowych przeznaczonych do zwiedzania. W 1936 roku utworzony został tam Rejon Umocniony Hel. Objął znaczą część mierzei, grając kluczową rolę w obronie Wybrzeża w 1939 roku. Na zgłębienie wojskowej historii Helu i jego okolic nawet zainteresowany tą tematyką turysta może potrzebować więcej niż jednych wakacji. Alternatywą może być Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. Pracujący w niej naukowcy biorą udział w międzynarodowym programie odtwarzania foki szarej na południowym wybrzeżu Bałyku. W sezonie pokazy w helskim fokarium biją rekordy popularności.