"Napisałem tekst, którego przekazem jest potrzeba pracy u podstaw"- powiedział w "Daniu do Myślenia"w RMF Classic muzyk i felietonista Zbigniew Hołdys, który opublikował kilka dni temu emocjonalny apel do partii opozycyjnych i wyborców, wskazując w nim potrzebę większej aktywności publicznej. Gość Tomasza Skorego mówił - "trzeba pracować od podstaw, budować od podstaw, nie rzucać hasłami. Musimy wejść w świat młodych ludzi, zrozumieć ich, nakręcić ich, niech działają".

Tomasz Skory: Powiesiłeś w internecie rodzaj diagnozy, manifestu, który nie zmieścił się w "Newsweeku". Natychmiast zostało to przechwycone przez masę ludzi, przedrukowane przez kilka stron internetowych. Co się takiego stało, że - powiedzmy szczerze - ekscentryczny muzyk, kontrowersyjny, w średnim wieku, nie wytrzymuje i staje się głosem pokolenia - takie można odnieść wrażenie. Co cię poirytowało, tak gwałtownie, nagle?

Zbigniew Hołdys: To pytanie jest trochę postawione do góry nogami.

Przepraszam.

Nic się nie stało. To jest proces stały - podobnie ja, jak i ty i kolega, który tutaj suwa... Jak ma na imię?

Michał.

Wszyscy mamy mózgi. Chodzimy po ulicach, słyszymy wiadomości, oczekujemy czegoś, że coś się wydarzy. To się wydarza - np. wygrywamy mecz, a chcielibyśmy wygrać go wyżej, albo nie wygrywamy. Codziennie dostajemy bodźce do myślenia, każdy z nas coś w sobie nosi. Pisząc felietony do "Newsweeka" poruszam tematy, które mnie frapują. Czasem jest to schronisko dla zwierząt, które odwiedziłem i widzę, co tam się dzieje... Często nie narzekam, czasem smucę się. Teraz napisałem felieton o tym, że wilki wybijają w Waszyngtonie.

Teraz zająłeś się sprawami fundamentalnymi.


To jest coś takiego - siedzisz, przyglądasz się całej sytuacji. Mnie już wyniki wyborów rozczarowały - zobaczyłem, że nie ma inteligentnych ludzi na tym poziomie zarządzania państwem. To mnie zmartwiło. Jestem z innej epoki, większość życia spędziłem w socjalizmie, gdzie cała masa matołów była u władzy - awansowani, ludzie bez pojęcia zostawali dyrektorami zjednoczeń, fabryk, ministerstw. Widać było, że Polska dołuje - a ty nic nie możesz zrobić, bo ci kretyni nadal są u władzy, są z klucza, są członkami gangu, który się nazywa PZPR:  "Teraz musisz Ryśka awansować, bo Rysiek załatwił mojej żonie to czy tamto..."

To chcesz powiedzieć o dzisiejszych czasach, dzisiejszej rzeczywistości?

Miałem nadzieję, że coś się odmieni. Odmiana była na początku - będę pamiętał pierwszy parlament - taki, co to mówią, że nie do końca był...

... kontraktowy.

Czego by nie mówić - tam były intelektualne tytany. Jeżeli spojrzysz na pana Mazowieckiego, jeżeli spojrzysz nawet na polemiki, które toczyli ze sobą Kwaśniewski, Michnik, Niesiołowski, Łopuszański, Moczulski - to wszystko chociaż bywało bardzo ciężkie, to miało poziom. Moczulski ma u mnie o tyle krzywo, że był pierwszym człowiekiem, który używał agresywnych słów w Sejmie i otworzył otwieraczem puszeczkę Pandory.

To wszystko jest historia. Dzisiaj piszesz: "PiS okłada Polskę bejsbolem propagandy, Kukiz tańczy jak pajacyk na sznurkach. Bezradna opozycja kwili, nie walczy, nie szturmuje. Wszystko jest do niczego."

Od wczoraj próbuje.

Myślisz, że to z powodu twojego tekstu?


Jeżeli padają w deklaracjach ideowych, wyborczych partii cytaty z tego tekstu... Zresztą dostałem cynki na Twitterze: "Zgadzamy się, te idee będą w naszym programie". To napisali do mnie i to też mnie rozczarowało - napisałem tekst kombajn, skondensowany kombajn, tam jest wszystko i nic. Tam są postawione przypadki i sposoby reagowania na nie - one są przeróżne. Podstawową moją tezą jest: Trzeba pracować od podstaw, budować od podstaw - nie rzucać hasłami, tylko wejść w świat młodych ludzi, dowiedzieć się, o co chodzi, nakręcić ich, niech działają itd. A na końcu powiedzieć: "Jak to zrobimy, to jeszcze wskażemy tych drani."  

W tym tekście dostaje się wszystkim. Nieudolnej opozycji, aroganckiej władzy, biernemu społeczeństwu - reakcją na to jest masochistyczne zauroczenie: "Tak, dzięki, bij nas, obnaż nas - pokaż jacy jesteśmy nieudolni, beznadziejni, nic nie umiemy". To trochę chore.


To świadczy o tym, że tekst trafił w czuły punkt, obie strony. Po pierwsze ludzie czują, że się nic nie dzieje, czekają, żeby coś zaczęło się dziać. Mają dosyć sytuacji, która w Polsce trwa. Politycy są bezradni, nie mają żadnego konceptu, nie rozumieją dlaczego ludzie ich nie cierpią, dlaczego ludzie ich mają powyżej uszu, dlaczego im nie ufają. Oczywiście może grupa pójść na jeden, drugi marsz, manifestacje pod pałac albo pod Trybunał... Ale aktywności, działalności, celu, sensu w tym nie ma i nikt tego nie widzi.

Tekst nosi tytuł "Mój ruch oporu" i to nie przypadkiem, bo pokazuje jak prowadzić działalność publiczną, żeby nie przygasła - jak działania KOD-u przygasają ewidentnie, nie palić komitetów, ale stawiać własny - jak mówił Jacek Kuroń. Piszesz o drukowaniu ulotek, organizowaniu latającego uniwersytetu jak Komitet Obrony Robotników, o tym, że dzięki Klubowi Ronina trwali entuzjaści PiS... To wszystko prawda, ale sądzisz, że ktoś jest gotów to teraz "odchwycić" z ludzi młodych? Drukować ulotki, chodzić na wykłady? Przecież mamy internet.

Ludzie młodzi są odcięci od polityki, dla nich to jest obcy świat, tak jak dla mnie obcym światem był świat Władka Gomułki. To byli obcy ludzie, Marsjanie, "Obcy - 8 pasażer Nostromo". Nie ma z nimi nic wspólnego, rozgrywają swoją grę - ja w tej grze nie biorę udziału. Jak któryś do mnie rękę wyciągnął i powiedział: "Panie Zbigniewie, a zagralibyście..?", to ja mówię: "Ja? U was? Żartujecie chyba." Dzisiaj jakaś partia do mnie zadzwoniła, że chce abym jako człowiek pomógł tej partii - nie ma takiej możliwości. Natomiast po drugiej stronie - nie ma talentu. To nie są ludzie, którzy są od tworzenia ruchów. To są ludzie, którzy do ruchów weszli, bo ich mianował jakiś Bonzo, stojący na czele. Oni nie przeszli całej tej walki, którą Kuroń od drużyn harcerskich budując sobie takie czy inne zaplecze... swoją drogą z Antkiem Macierewiczem, Andrzejem Celińskim - też harcerzami. Oni tworzyli to od podstaw. Klub Poszukiwaczy Sprzeczności, Klub Krzywego Koła, ileż tego było - to wszystko fermentowało. Tam byli prawnicy, mądrale, pisarze i głupki, studenci. To wpadało ZOMO i tłukło ludzi do krwi na zebraniach. Oni to przetrwali i stworzyli podwaliny pod ruch Solidarności - wolne związki zawodowe.

Co Zbigniew Hołdys odpowiada jak słyszy: napisz dla nas piosenkę? Przeczytaj całą rozmowę na rmfclassic