„My chcemy usprawnić naturę, uczynić ją przyjemniejszą. Nie ma sposobu na danie gwarancji, że będziemy żyli długo i szczęśliwie” – mówił Andrzej Ignaciuk, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej. Gość Tomasza Skorego opowiadał o coraz większym rynku medycyny estetycznej w Polsce oraz rozpowszechniającej się modzie na poprawianie swojego wyglądu i ingerencji w naturę. Gość programu zwracał uwagę na to, że profilaktyka i higiena naszego życia ma kluczowy wpływ na jego jakość. „Nasza genetyka tylko w 30-35 proc. decyduje o tym, jacy będziemy. Cała reszta to środowisko, w jakim żyjemy” – przekonywał gość porannej rozmowy w RMF Classic.

Tomasz Skory: Kiedy mowa o medycynie estetyczniej, przychodzą nam do głowy słowa - dość brutalne - botoks, skalpel, naciąganie skóry, facelifting. Generalnie chirurgia kosmetyczna, brutalne modyfikowanie ludzkiego ciała. To jest medycyna estetyczna - czy się mylę?

Andrzej Ignaciuk: To nie jest medycyna estetyczna. Medycyna estetyczna ściśle współpracuje z tymi brutalnymi - jak pan to nazwał - pojęciami i zabiegami. Zajmujemy się tym, co nie jest chirurgią, zabiegiem, czymś, co jest nieodwołalne.

Ale potocznie medycyna estetyczna jest uznawana za rodzaj fanaberii ludzi bogatych, sławnych, którzy za niebagatelną cenę, chcą być - do tych wszystkich pozytywnych cech - jak najdłużej młodzi, piękni. To kojarzy się z ekscentrycznymi gwiazdami. Od tego daleko do życia zwykłych ludzi. Potwierdzi pan prawdziwość?

Nie potwierdzę. Ekscentrycznych, znanych, auto-promujących się jest minimalna liczba. Większość to ludzie normalnie funkcjonujący, pracujący, dobrze liczący swoje zasoby finansowe - mający sporo rozsądku wbrew temu, co się myśli.

Medycyna estetyczna jest o tyle nietypowa, że zajmuje się sprawami ludzi - tak podstawowo - zdrowych. Tylko, że we własnej opinii mało albo nie dość - według siebie - urodziwych. To wygląda na fanaberię.

Teraz ludzie chcą być jak najdłużej zdrowi, dobrze wyglądać, być przyjemnym elementem otoczenia. Jeśli się temu nie podporządkujemy, to możemy żyć statystycznie dłużej, ale jeżeli nie będziemy wydolni, samodzielni, w dobrostanie psychicznym - to nie będzie życie przyjemne.

Ma pan poczucie, że walczycie z naturą?

W walce ktoś musi być wygrany, a ktoś przegrany. Myślę, że my chcemy usprawnić naturę. Uczynić ją przyjemniejszą. Walczyć chyba nie ma sensu - nie ma sposobu na danie gwarancji, że będzie się żyło długo i szczęśliwie.

Anti-Ageing - walka ze starzeniem się.

Z przyśpieszonym starzeniem.

Starzenie się jest procesem naturalnym.

Ale na skutek tego, w jaki sposób żyjemy ulega przyśpieszeniu.

Tryb życia, odżywiania, środowisko.

Nasz bagaż genetyczny decyduje tylko w 30-35 proc. o tym, jak będziemy żyli. Wszystko inne to jest środowisko - czyli to, co my robimy ze swoim organizmem, to co powinniśmy robić, żeby żyć długo i szczęśliwie.

Zdarzyło się panu powiedzieć pacjentce: "Przesadza pani, ten zabieg jest niepotrzebny - proszę sobie kupić push-up" albo panu powiedzieć: "Daj pan spokój, niech pan sobie kupi czerwony kabriolet ferrari"?

Nie mam wielu takich pacjentów, którym zaproponowałbym kupno kabrioletu. Ale zdarza się to stosunkowo często. Pacjenci, którzy mają czasami problemy, w momencie kiedy ten problem ma miejsce, są skłonni przypisywać winę wyglądowi. Następnego dnia takiego zabiegu, by już nie chcieli. Trzeba być dobrym lekarzem, żeby umieć odróżnić, czy temu pacjentowi jest to potrzebne czy nie, czy pomoże czy nie. Zrobienie zabiegu, który nie ma sensu jest nieetyczne.

Medycyna estetyczna to dziedzina, której rozwój w ciągu ostatnich 20 lat był najszybszy - tak przeczytałem - ze wszystkich nauk medycznych. Co parę miesięcy pojawiają się nowe sposoby terapii, urządzenia. Co jest najnowszym krzykiem techniki medycznej w tej dziedzinie? Czymś takim na co się wszyscy rzucicie - na kongresie, który się zbliża?

Medycyna estetyczna rozwija się świetnie, cieszy się dużym zainteresowaniem - nie tylko pacjentów, ale również lekarzy. Lekarzy jest ponad 1400 zrzeszonych w naszym towarzystwie - to świadczy o popularności.

A w skali europejskiej?

Jesteśmy największym towarzystwem. Drugie towarzystwo - hiszpańskie - ma około tysiąca członków. To może nie przekłada się na siłę medycyny estetycznej jako takiej, ale jeżeli chodzi o liczebność członków towarzystw naukowych, zrzeszających lekarzy - jesteśmy największym. 

A najnowsze trendy, co jest modne?

Najbardziej modne są terapie z zastosowaniem tkanek autologicznych, czyli własnych pacjenta. Począwszy od tkanki tłuszczowej, płytki krwi, modyfikacje tych technik. To jest z jednej strony chwytliwe a z drugiej - daje dużą gwarancję bezpieczeństwa, co jest dla lekarzy bardzo istotne i coraz bardziej efektywne. To medycyna odrobinę z wyższej półki. Ciągle potwierdzają swoją wartość także stare, klasyczne zabiegi stosowane w medycynie estetycznej - np. botoks.

Botoks ciągle w modzie.

To jest wyśmienity lek. Znajduje coraz więcej zastosowań w medycynie ogólnej. Jest to najsilniejsza trucizna organiczna, ale także słodka trucizna, bo daje bardzo dobre efekty.

Paradoks. 

Klasyczne techniki związane z laserami, urządzeniami, które działają na tkankę, skórę, tkankę podskórną - jest tego dużo. Ale tkanki autologiczne są teraz najbardziej modne i chwytliwe.