Polscy siatkarze przegrali w półfinałowym meczu MŚ na Filipinach 0:3 z Włochami, którzy w niedzielę o złoty medal powalczą z Bułgarią. Biało-Czerwoni zagrają o brąz z Czechami.

Polska przegrała z Włochami 0:3 (21:25, 22:25, 23:25) w meczu o finał mistrzostw świata w siatkówce mężczyzn na Filipinach. 

Reprezentacja Polski na Filipiny przyleciała jako jeden z głównych faworytów. Aktualni wicemistrzowie olimpijscy i zwycięzcy tegorocznej Ligi Narodów, a także liderzy światowego rankingu, walczyli o odzyskanie tytułu, który stracili trzy lata temu w Katowicach, przegrywając w finale z... Włochami. 

Najlepsi byli latach 2014 i 2018 roku, a wcześniej w 1974.

Italia również była wymieniania jako jedna z ekip mogących wywalczyć złoto. Podopieczni trenera Ferdinando De Giorgiego są zmotywowani, by odnieść zwycięstwo w międzynarodowej imprezie po rozczarowujących dla nich igrzyskach olimpijskich w Paryżu i porażce w finale tegorocznej Ligi Narodów z biało-czerwonymi.

Podopieczni trenera Nikoli Grbicia w meczu o brązowy medal zagrają w niedzielę o godz. 8.30 czasu polskiego z Czechami. 

W finale na Włochów czeka już  Bułgaria, która wcześniej pokonała Czechy 3:1. Podium mistrzostw świata będzie w całości europejskie po raz pierwszy od 1966 roku. 

Przebieg meczu

Polacy przystąpili do sobotniego meczu w osłabieniu. Tuż przed półfinałem urazu mięśni brzucha doznał kapitan i atakujący Bartosz Kurek. 

Wobec niedyspozycji atakującego ważny mecz z Włochami musiał udźwignąć debiutujący w tej imprezie Kewin Sasak. Młodszy z atakujących we wcześniejszych spotkaniach pojawił się na boisku tylko kilka razy, na krótkich zmianach.

Już pierwsze akcje sobotniego półfinału zwiastowały zacięty i wyrównany mecz. Dwa skuteczne bloki biało-czerwonych dały im minimalną przewagę (8:6), którą powiększyły błędy Włochów (11:7). Zespół Italii nie zamierzał jednak łatwo się poddać, po polskiej stronie ataku nie mógł skończyć Sasak. Po jego autowym uderzeniu i bloku na Wilfredo Leonie podopieczni trenera De Giorgiego doprowadzili do wyrównania (14:14). 

Gdy Yuri Romano wykorzystał kontrę, prowadzili 18:16. Trener Grbić dokonał roszady - Leon został przesunięty na atak, a na przyjęciu pojawił się Tomasz Fornal, który nie mógł zagrać w ćwierćfinale z powodu problemów z plecami. To nie pomogło, po błędzie komunikacji Polacy przegrywali 17:20. 

Włosi wygrali 25:21 po autowym ataku Leona i uderzeniu Mattii Bottolo.

Polacy zmotywowani przegranym pierwszym setem dobrze otworzyli drugą partię i szybko objęli prowadzenie za sprawą skutecznego bloku (4:1). Po bloku na Kamilu Semeniuku było już jednak po 6, a gdy asa serwisowego zanotował Romano Włosi prowadzili 15:13. 

Punktowa zagrywka Bottolo i autowy atak Semeniuka powiększyły dystans (18:14). Wydawało się, że Italia ma tę odsłonę pod kontrolą, jednak dobre serwisy Sasaka spowodowały, że był remis (20:20). Decydujące akcje padły łupem Włochów dzięki mocnej zagrywce Francesco Saniego (25:22).

Trzecią partię Polacy rozpoczęli z Fornalem na przyjęciu w miejsce Semeniuka. Ponownie szybko objęli prowadzenie przy zagrywce Norberta Hubera (5:1). Gdy Alessandro Michieletto uderzył w aut dystans wynosił pięć punktów (10:5). Przy zagrywce Yuria Romano Włosi w większości zniwelowali różnicę (12:14). 

Po bloku na Leonie i błędzie polskiego przyjmującego Italia miała kontakt punktowy (16:17), a as Michieletto wyrównał wynik (18:18). Końcówka ponownie należała do zespołu trenera De Giorgiego za sprawą mocnej zagrywki Saniego, skutecznych bloków i akcji Michieletto (25:23).

Liderem biało-czerwonych był w tym meczu Leon - zdobył 14 punktów.