Adam Bielecki i Marcin Kaczkan, którzy przygotowują się do wspinaczki na drugi pod względem wysokości szczyt Ziemi - K2 (8611 m), po raz kolejny wyszli z bazy, żeby założyć bazę obozu III. Jednak z powodu zbyt silnego wiatru musieli w środę zawrócić.

Prognoza nie była jednoznacznie zła i dawała szansę na realizację planu. Po dojściu do obozu I na 6000 m sprawa okazała się wątpliwa - wiatr wiał z prędkością 60 km/h, a z bazy dotarły informacje o nadciągającym huraganie. W nocy siła wiatru rosła. Rano nie dało się już kontynuować wspinaczki i w środę musieliśmy się wycofać do punktu wyjścia - przekazał 28-letni Bielecki.

Ambitny plan mieli alpiniści również tydzień temu. Chcieli dojść do wysokości ok. 8000 m, żeby zdobyć niezbędną aklimatyzację na atak szczytowy.

Przykra niespodzianka

Ruszyliśmy w dobrych nastrojach z ciężkimi plecakami, niosąc niezbędne wyposażenie. W obozie I spotkała nas przykra niespodzianka - okazało się, że w naszym namiocie ktoś korzystał z naszych śpiworów i pozostawionego ekwipunku, na dodatek zostawiając bałagan i śmietnik. 18 lipca dotarliśmy do obozu II na 6500 m. Tego dnia pogoda nie dawała już większych złudzeń na dalsze działania, ale podjęliśmy próbę wyjścia do "trójki" na 7100 m. Nasz zapał szybko ostudził silny wiatr połączony z opadami śniegu. Na wysokości ok. 6900 m postanowiliśmy przerwać dalsze wspinanie, zostawiliśmy depozyt i zeszliśmy do baz - wspomniał Kaczkan.

Jak podkreślili alpiniści, nikomu jeszcze nie udało się w tym sezonie dojść do obozu III. Cierpliwości zabrakło już niektórym zagranicznym wyprawom. Wycofali się m.in. Włoch Simone LaTerra, Rosjanin Jura Jermaczek, Niemiec Peter Guggemos. Obecny sezon w Karakorum zdecydowanie nie należy do udanych. Do tej pory nie zdobyto żadnego z czterech ośmiotysięczników położonych w rejonie lodowca Baltoro, co jest niezwykłą rzadkością.

Jeśli do połowy sierpnia nie zdołamy przeprowadzić ataku szczytowego, to i nam przyjdzie zakończyć wyprawę - dodali Bielecki i Kaczkan.