Niemałą sensacją zakończył się pierwszy mecz nowego sezonu piłkarskiej ekstraklasy w Polsce. Jeden z głównych pretendentów do zwycięstwa w lidze, Jagiellonia Białystok, poległa z kretesem przegrywając przed własną publicznością z beniaminkiem z Niecieczy.
Wyniku brązowego medalisty poprzedniego sezonu z powracającą do ekstraklasy Termaliką Nieciecza 0:4 nic nie tłumaczy, ale na uwagę zasługuje fakt, że zespół z Podlasia do sezonu 2025/2026 przystępuje po sporych zmianach kadrowych. Mimo to wysokie zwycięstwo beniaminka zasługuje na uznanie, a kto wie, może być nawet zapowiedzią kolejnych sukcesów drużyny z Niecieczy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
Zaczęło się nudnawo. Przez pierwszy kwadrans działo się niewiele. Przy piłce utrzymywali się głównie gospodarze, a beniaminek skupiony był na defensywie, a więc można powiedzieć, że pierwszy akcent spotkania w Białymstoku zaczął się zgodnie z oczekiwaniami ekspertów.
Co więcej, pierwsza zaatakowała Jagiellonia. W 13. minucie meczu nowy stoper zespołu z Podlasia, Japończyk Yuki Kobayashi zagrał dokładną piłkę w pole karne gości na głowę Jesusa Imaza. Ten nawet oddał strzał w stronę bramki, ale bramkarz Termaliki Miłosz Mleczko piłkę przeniósł nad poprzeczką.
Kilka minut później Jagiellonia potwierdziła opinię, że ma problemy z obroną przy rzutach rożnych przeciwnika. W zamieszaniu podbramkowym prowadzenie dla niecieczan zdobył bowiem Krzysztof Kubica. Dość szybko gospodarze mogli wyrównać, ale strzał po długim rogu Duńczyka Luki Pripa był minimalnie niecelny.


