Kamil Stoch, który stanął na najniższym stopniu podium sobotnich zawodów Pucharu Świata w Zakopanem, marzy teraz tylko o wypoczynku i regeneracji. "Marzy mi się porządny wypoczynek. Nie tylko mnie, bo każdy z chłopaków nie mógł się już doczekać kilku dni oddechu" - przyznał. "W sporcie jak w życiu - niczego nie dostaje się za darmo, tylko po ciężkiej pracy i zaciętej walce z przeciwnikiem oraz samym sobą" - podkreślił.

W Zakopanem Stoch stanął na podium zawodów Pucharu Świata już po raz 13 w karierze. Wbrew wszelkim złym skojarzeniom, to dla mnie szczęśliwa cyfra - powiedział. Przed każdym wejściem na którykolwiek ze stopni podium czuję radość, bowiem jest to zwieńczenie mojej ciężkiej pracy, daje motywację oraz energię do dalszego wysiłku. Oczywiście marzyłem o zwycięstwie, ale trudno, tym razem się nie udało - podkreślił. Przyznał, że jest zadowolony nie tylko ze swojego indywidualnego  rezultatu, ale także z osiągnięć drużyny. W piątkowym konkursie drużynowym biało-czerwoni ( Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Krzysztof Miętus) uplasowali się na drugiej pozycji, za Słoweńcami. Drużyna ponownie stanęła na podium, siódemka zawodników w finale konkursu indywidualnego. To cieszy, gdyż tak długo jak my będziemy robić co do nas należy, tak długo trybuny na Wielkiej Krokwi będą - jak w sobotę - pękać w szwach - zauważył Stoch. Podsumowując polską edycję PŚ stwierdził, że zawody w Wiśle i w Zakopanem pozostawiły trochę niedosytu. Wygrana zawsze będzie wygraną. Jednak jak mówi moja żona - wszystko się kiedyś wyrówna. Głęboko w to wierzę i mam nadzieję, że szybko nastąpi - dodał ze śmiechem.