Przygotowujący się do meczu z Koreą Południową polscy piłkarze w komplecie trenowali dzisiaj w Seulu. Po raz pierwszy zajęcia prowadził Franciszek Smuda. Selekcjoner dopiero dzisiaj dotarł do Azji.

Większość reprezentantów Polski zameldowała się w Seulu wczoraj w południe. Dokładnie z jednodniowym opóźnieniem do drużyny dołączyło sześć osób - Smuda, Jakub Błaszczykowski, Paweł Brożek, dyrektor ds. komunikacji Tomasz Rząsa, a także lekarz Mariusz Urban i masażysta Maciej Misiewicz. We wtorek przez usterkę samolotu nie wyruszyli z Krakowa do Frankfurtu, skąd reprezentacja biało-czerwonych odlatywała do Korei Płd.

Dzisiejsze zajęcia w Seulu odbyły się na World Cup Stadium, na którym w 2002 roku odbywały się mistrzostwa świata. Trening był intensywny, odbyła się również wewnętrzna gierka sparingowa. Uczestniczyli w niej m.in. Tomasz Frankowski i Jacek Zieliński (współpracownicy selekcjonera), dzięki czemu mieliśmy w obu zespołach po 11 zawodników. Nie było już potrzeby, żebym… ja wybiegał na boisko - relacjonował Rząsa, były reprezentant kraju, obecnie odpowiedzialny za kontakty kadry z mediami. Jak podkreślił, żaden z piłkarzy nie narzeka na kontuzje, a warunki do grania w piłkę są bardzo dobre.

Trening miał charakter oficjalny, dlatego był otwarty dla mediów tylko przez kwadrans. Nasze poczynania obserwowało wielu koreańskich dziennikarzy. Wcześniej odbyła się tutaj konferencja prasowa z udziałem trenera Smudy i Łukasza Fabiańskiego. O ile wiem, mecz obejrzy około 40 tysięcy widzów - dodał Rząsa.

Biało-czerwoni zagrają z Koreą Płd. jutro o godzinie 20 czasu miejscowego (13 w Polsce), a 11 października zmierzą się w niemieckim Wiesbaden z Białorusią. Przez kłopoty zdrowotne z wylotu do Azji zrezygnowali m.in. Łukasz Piszczek, Wojciech Szczęsny, Ludovic Obraniak i Arkadiusz Głowacki.