Organizatorzy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle i Zakopanem nie planują na razie odwołania konkursów, mimo, że śniegu brakuje, a prognozy nie są korzystne. "Tylko kataklizm mógłby skłonić nas do takiej decyzji" - zapewniają w rozmowie z reporterem RMF FM.

Andrzej Wąsowicz odpowiedzialny za organizacje konkursu w Wiśle, który ma odbyć się 16 stycznia mówi, że ma czas do niedzieli, by zadeklarować czy uda się przeprowadzić zawody. Walter Hofer dyrektor Pucharu Świata podchodzi do naszych kłopotów ze zrozumieniem, bo podobne są w całej Europie - podkreśla. We wtorek, pierwsze ciężarówki wyjadą z Wisły na Podhale, żeby przywieźć śnieg. Prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego był pod Tatrami wczoraj i znalazł biały puch. Nie chce jednak powiedzieć, gdzie dokładnie, bo to teraz towar deficytowy i bardzo pożądany. Ma także nadzieję, że w nocy pojawią się mrozy i będzie można skocznię sztucznie dośnieżyć.

Na razie nie ma mowy o przenoszeniu konkursu z Wisły np. do Zakopanego. Nie było nawet o tym rozmów - zapewnia, bo jak tłumaczy nie wyobraża sobie logistycznie takiej zmiany. Sprzedano już 90 procent biletów na konkurs w Wiśle. 

Zakopane szuka... śniegu

Zresztą w Zakopanem ze śniegiem też nie jest najlepiej. Andrzej Kozak  prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego zapewnia jednak, że tylko kataklizm mógłby doprowadzić do odwołania konkursów 18 i 19 stycznia. Takim kataklizmem mógłby być m.in. ciepły deszcz.

Organizatorzy jutro przejmują Wielką Krokiew od Centralnego Ośrodka Sportu i jak zapewnia Andrzej Kozak "będziemy wozić śnieg skąd się da". O odwoływaniu konkursów nie chce rozmawiać. Podobnie zresztą jak o przeniesieniu czwartkowych zawodów z Wisły. To byłoby niemożliwe m.in. dlatego, że rezerwacje w hotelach są dopiero od piątku, a na serie kwalifikacyjną w piątek sprzedano już niemal wszystkie bilety. Organizatorzy z Wisły i Zakopanego zapewniają, że zrobią wszystko co w ich mocy, aby konkursy odbyły się zgodnie z planem.

(ug)