Wieczorem w hiszpańskiej Maladze nasza piłkarska kadra zagra towarzysko z Rumunią. Mecz odbędzie się poza oficjalnym terminem FIFA. Waldemar Fornalik wystawi więc rezerwowy skład. Najlepsi pojadą na kolejny mecz z Irlandią.

W kadrze znaleźli się niemal wyłącznie piłkarze z naszej Ekstraklasy. Wyjątkiem jest Piotr Celeban grający w rumuńskim FC Vaslui. Celem młodych piłkarzy powołanych przez Fornalika jest po pierwsze zwycięstwo, a po drugie - załapanie się do samolotu lecącego do Dublina. Tam biało-czerwoni już w najsilniejszym składzie zagrają z Irlandią.

Mimo że przed Polakami mecz "o pietruszkę" to kilku z nich musi selekcjonerowi coś udowodnić. Wiadomo, że największe pole do popisu mają środkowi pomocnicy, a wszystko dlatego, że w eliminacyjnym mecz z Ukrainą w marcu zabraknie pauzującego za kartki Eugena Polanskiego. Fornalik szuka dla niego zastępcy i możliwe, że będzie nim ktoś z trójki: Daniel Łukasik, Dominik Furman, Przemysław Kaźmierczak - choć oczywiście trudno dziś wykluczyć jakąś inną opcję. Uważny musi być także Jakub Wawrzyniak: rośnie forma Sebastiana Boenischa i ich rywalizacja o miejsce na lewej obronie reprezentacji może być bardzo ciekawa.

Mecz powinien być więc bardziej interesujący niż grudniowa potyczka z Macedonią, na pewno będzie też trudniejszy. Poprzeczka będzie zawieszona o wiele wyżej, Rumuni mają kilku ciekawych zawodników - przyznaje Tomasz Rząsa ze sztabu reprezentacji. Interesująco zapowiada się możliwy debiut napastnika Widzewa Łódź Mariusza Stępińskiego. 17-latek w juniorskich kadrach strzelał jak na zawołanie, teraz powinien dostać szansę debiutu w dorosłej reprezentacji, bo podczas treningów w Hiszpanii zrobił na trenerze bardzo dobre wrażenie.

Fornalik myśli zapewne nie tylko o pojedynku z Rumunią, ale także o spotkaniu z Irlandią. Miejmy nadzieję, że żaden z powołanych na to spotkanie piłkarzy w weekend podczas meczu ligowego nie dozna kontuzji.

Bilans naszych pojedynków z Rumunia jest delikatnie mówiąc niekorzystny. Zaledwie cztery zwycięstwa, 15 remisów i aż 14 porażek. Historia tych konfrontacji liczy już ponad 90 lat, bo po raz pierwszy zmierzyliśmy się w 1922 roku. Ostatnio, w listopadzie 2009 roku (za kadencji Franciszka Smudy) przegraliśmy 0:1. Co ciekawe, tylko raz trafiliśmy na Rumunów w jakichkolwiek eliminacjach. Walczyliśmy z nimi o przepustkę na Euro 1996. Wtedy jednak rywale byli drużyną pełną gwiazd, a my - choć w kadrze grało już pokolenie wicemistrzów olimpijskich z Barcelony - przeżywaliśmy poważny kryzys.