​Znany przed laty piłkarz 51-letni George Weah, od niedawna prezydent Liberii, znów pojawił się w składzie reprezentacji. Zagrał w towarzyskim meczu z Nigerią (1:2). Na stadionie w Monrovii zastrzeżony został numer 14., z jakim na koszulce przez długie lata występował Weah.

​Znany przed laty piłkarz 51-letni George Weah, od niedawna prezydent Liberii, znów pojawił się w składzie reprezentacji. Zagrał w towarzyskim meczu z Nigerią (1:2). Na stadionie w Monrovii zastrzeżony został numer 14., z jakim na koszulce przez długie lata występował Weah.
/AHMED JALLANZO /PAP/EPA

Weah, który w 1995 roku został wybrany najlepszym piłkarzem świata, grał do 79. minuty, a schodząc z boiska dostał owację na stojąco. W ogóle został bardzo ciepło przyjęty przez kibiców. Według miejscowych mediów, w trakcie gry pokazywał przebłyski dawnej, wielkiej klasy.

Tego samego dnia (11 września) jego 18-letni syn, Timothy Weah, wystąpił w barwach Stanów Zjednoczonych w sparingu z Meksykiem (1:0).

Bramki dla Nigerii w liberyjskiej stolicy strzelili Simeon Nwankwo i Henry Onyekuru, a dla gospodarzy gola z rzutu karnego zdobył Kpah Sherman.

Weah senior w przeszłości występował m.in. w AS Monaco, Paris Saint-Germain, AC Milan, Chelsea Londyn i Manchesterze City.

Blisko 20-letnią karierę zakończył w 2003 roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Później został politykiem w ojczyźnie, korzystając z doświadczenia zdobytego wcześniej w rozmaitych akcjach charytatywnych. Jeszcze jako czynny sportowiec współpracował m.in. z organizacją UNICEF, zajmującą się pomocą dzieciom, angażował się także w walkę z wirusem HIV.

W 2005 roku Weah kandydował na prezydenta Liberii, ale przegrał rywalizację o urząd w drugiej turze głosowania. W 2014 roku dostał się za to do senatu. Pod koniec poprzedniego roku został prezydentem kraju.

(ph)