„Staram się cały czas bawić pływaniem, to pozwala mi z przyjemnością podchodzić do kolejnych treningów” – zapewnia w rozmowie z RMF FM pływak Paweł Korzeniowski, który w tym sezonie zmienił system treningów i chce startować na krótszym niż dotychczas dystansie 100 metrów stylem motylkowym. "Treningi są równie ciężkie, ale przyjemniejsze” – dodaje Korzeniowski w rozmowie z naszym dziennikarzem Patrykiem Serwańskim.

Patryk Serwański: Trenuje pan na pływalni warszawskiego AWF-u, tuż obok na torach pływają dzieciaki. Takie warunki panu odpowiadają, czy wolałby pan trochę inne warunki?

Paweł Korzeniowski: Lubię trenować w grupie, gdy ktoś inny ćwiczy na sąsiednim torze. To zupełnie inna atmosfera i ona mi odpowiada. Dzieci to trochę co innego. One traktują to jako zabawę, dla mnie to coś poważnego.

Zdarza się, że te maluchy pana obserwują, zagadują?

Bywały takie sytuacje. Dzieciaki zostawały po swoich zajęciach patrzyły jak trenuję. Nie trwa to zwykle długo 5-10 minut. Niektórzy proszę o autografy albo zadają pytania. Na przykład jak długo trenuję.

Medal mistrzostw świata w Barcelonie w zeszłym roku był takim elementem, który dał panu motywację do dalszej pracy?

Medal zwraca nam to wszystko co inwestujemy w treningi - czas, wyrzeczenia, ciężką pracę. Jeśli stajemy na podium zapominamy o tym wszystkim. To najlepszy sposób motywacji.

Był pan ostatnio na treningach w RPA. Takie wyjazdy to jedynie praca na basenie, czy jest też czas na turystyczne zwiedzanie?

To przede wszystkim praca na basenie, ale kiedy wyjeżdżam na dłuższe zgrupowanie na przykład miesięczne to zawsze znajdzie się trochę czasu na zwiedzanie. Oczywiście na zawodach, czy krótszych wyjazdach nie ma na to czasu.

Nie ma pan wrażenia, że boom na pływanie, który pojawił się dzięki panu i Otylii Jędrzejczak został jednak nieco zmarnowany - mam na myśli choćby rozwój infrastruktury pływackiej w naszym kraju, a dokładnie ilość basenów 50-metrowych, na których można by organizować duże imprezy pływackie.

Muszę powiedzieć, że takich obiektów powstało całkiem sporo. Jest 10-12 basenów 50-metroych w Polsce, kolejne się budują. Dla mnie to jednak trochę zbyt późno, bo kariera zbliża się do końca. To po prostu zostanie dla kolejnych, młodszych zawodników.

Przesunięcie swojego koronnego dystansu z 200 metrów motylkiem na 100 jest dla pana dużym bodźcem do tej ciężkiej, codziennej pracy na basenie?

100 metrów to zupełnie inny wyścig. Teraz na treningach muszę bardziej skupiać się na technice, na starcie, na nawrocie, czyli na elementach, które miałem bardzo słabe. Treningi też się zmieniły, są bardziej sprinterskie. Zajęcie są oczywiście bardzo ciężkie, ale dla mnie przyjemniejsze.

Czekał pan na wieści z Arizony z pierwszego startu Michaela Phelpsa?

Tak i muszę powiedzieć, że mnie zaskoczył. Po takim czasie popłynął na 100 delfinem piąty wynik na świecie. Co prawda na 50 kraulem spisał się słabo, ale ten pierwszy wynik jest bardzo obiecujący i myślę, że na tym będzie się skupiał. Widziałem jego wywiad po tym występie. Mówił, że bawi się pływaniem, że nie odczuwa żadnej presji, ale czy wystartuje w Rio? Tego sam jeszcze nie wie.

Ta radość z uprawiania konkretnej dyscypliny jest ważna? Wielu ekspertów mówi, że bez niej wszystko przestaje wychodzić. Gubi się technikę, koncentrację. I tak jest w każdej dyscyplinie, nie tylko w pływaniu.

Jeżeli człowiek bawi się swoją pasją to jest lepiej. Też staram się tak robić. Kiedy przychodzę na trening chcę się pobawić, coś z tego wynieść. Nie chodzi jedynie o przepłynięcie konkretnego dystansu. Wtedy odpoczywa głowa. Nie ma tych negatywnych myśli dotyczących treningu. To ogromna różnica.

A nie jest tak, że do tej radości niezbędna jest już jakaś gablotka z trofeami? Młodemu zawodnikowi na dorobku pewnie trudniej jest wytłumaczyć, że ma się tylko bawić. Taki ktoś myśli o tych medalach, pucharach.

Może tak być, choć ja zawsze się bawiłem pływaniem, choć efekty bywały różne. Raz było lepiej, raz gorzej. Jeśli przychodzisz na trening i myślisz o tym co chcesz osiągnąć efekt może być odwrotny od zamierzonego. Im bardziej się chce tym gorzej wychodzi na zawodach. Zbyt duża presja na wynik często przeszkadza.

(j.)