"Nie myślę o rezygnacji" - zadeklarował selekcjoner reprezentacji Polski Waldemar Fornalik po meczu eliminacji mistrzostw świata z Mołdawią (1:1) w Kiszyniowie. Biało-czerwoni mają już niewielkie szanse na awans do brazylijskiego mundialu. Jedyną bramkę strzelił Jakub Błaszczykowski.

Jeżeli nie strzela się kilku bramek, to później niestety jedną się traci i w konsekwencji tylko remisuje spotkanie, którego nie powinniśmy zremisować. Mecz rozstrzygnął się w pierwszej połowie, kiedy mieliśmy kilka sytuacji i widać było dużą mobilizację, ale jeden błąd zdecydował o stracie gola - powiedział Fornalik.

Polacy bardzo szybko objęli prowadzenie po bramce Jakuba Błaszczykowskiego, ale gospodarze wyrównali jeszcze przed przerwą. Potwierdziła się nasza bolączka, czyli gra defensywna, która nie jest najlepsza. Straciliśmy gola z niczego. Mieliśmy wrzut piłki z autu i z tego padła bramka dla gospodarzy - zaznaczył.

Szkoleniowiec przyznał, że druga część gry była słabsza w wykonaniu jego podopiecznych. Nie wygraliśmy, bo w niektórych sytuacjach zabrakło umiejętności, chłodnej głowy, a także szczęścia - ocenił.

Pytany o swą dalszą pracę z kadrą, odparł, że nie myśli o rezygnacji.

Błaszczykowski: Wszyscy jesteśmy rozgoryczeni

Kapitan reprezentacji Polski i strzelec gola przyznał, że wynik meczu był poniżej oczekiwań. Bramkę straciliśmy po własnym błędzie i kosztowała nas utratę trzech punktów. Zamazuje obraz tego wszystkiego, co się działo na boisku. To przykre, ale człowiek musi wierzyć i walczyć do końca. Ja przeżyłem wiele i dopóki jeszcze szansa, nawet nie mając argumentów, jak na stan obecny, to będę wierzył. Wszyscy jesteśmy rozgoryczeni, bo mieliśmy sporo sytuacji, a ich nie wykorzystaliśmy - przyznał Jakub Błaszczykowski.

Bramka padła praktycznie z niczego, po własnym aucie. Gdzieś była strata, nie umieliśmy skutecznie przerwać akcji rywali. Później to już było tylko bicie głową w mur. W pierwszej połowie rozgrywaliśmy fajny mecz, w drugiej gra nam się nie kleiła. Mundial się oddalił - powiedział Maciej Rybus.

Bartosz Salamon nie traci nadziei. Dopóki matematyka na to pozwala, trzeba wierzyć w awans. Nie możemy odpuszczać. Po takich spotkaniach jest frustracja, jednak trzeba się pozbierać i grać dalej - dodał piłkarz.

Cały mecz pełniłem rolę statysty, a przy golu nie miałem szans - powiedział z kolei Artur Boruc.

Robert Lewandowski uważa, że drużynie zabrakło konsekwencji. Graliśmy trochę za nerwowo. Niestety, waliliśmy głową w mur. Nie wykorzystaliśmy sytuacji na początku meczu, później nasz głupi błąd i strata gola. Zremisowaliśmy tylko ten mecz, ale szansa na awans jeszcze jest, na pewno będziemy walczyć - powiedział.

Dopiero czwarte miejsce w grupie

Po tym meczu Polacy spadli w tabeli grupy H na czwarte miejsce. W drugim z wczorajszych spotkań Ukraina rozgromiła liderującą Czarnogórę 4:0 i awansowała na trzecią pozycję. Ma o dwa punkty więcej od biało-czerwonych. Drużyna Fornalika traci do lidera pięć punktów i o jeden mniej do zajmujących drugą lokatę Anglików.

Do końca eliminacji pozostały Polakom jeszcze cztery mecze. 6 września zagrają z Czarnogórą, a cztery dni później z San Marino. Eliminacje zakończą wyjazdowymi spotkaniami z Ukrainą (11 października) i Anglią (15 października).

(j.)