Dziesięć lat temu biało-czerwone siatkarki pod wodzą Andrzeja Niemczyka po raz pierwszy zdobywały złoty medal mistrzostw Europy. Cztery lata temu w Łodzi udało im się stanąć na najniższym stopniu podium. Teraz na turnieju w Niemczech i Szwajcarii w podobny scenariusz trudno uwierzyć.

Wydaje się, że biało-czerwone mogą pokusić się o grę w ćwierćfinale, ale o przejście kolejnego etapu będzie niezwykle ciężko. Dlatego tym ważniejszy jest wieczorny mecz z Czeszkami i lepiej, żeby nasze panie spisały się lepiej niż wczoraj koszykarze (przegrali z Czechami 68:69). Dwa lata temu na mistrzostwach też graliśmy z Czechami i wtedy udało się wygrać 3:0. Powtórka będzie mile widziana. Zwycięstwo w tym meczu może już nam dać awans do następnej rundy. Gra Czeszek oparta jest głównie na atakującej Anecie Havlickovej. Na mistrzostwach zabraknie natomiast ich najlepszej zawodniczki Heleny Havelkovej. Jest też w tym zespole sporo młodych zawodniczek, a poziomem jest zbliżony do naszej reprezentacji - mówił trener kadry Piotr Makowski, który niestety nie mógł skorzystać ze wszystkich biało-czerwonych gwiazd.

W zespole z różnych powodów nie ma liderek z ostatnich lat: Anny Werblińskiej, Agnieszki Bednarek-Kaszy, Bereniki Okuniewskiej czy Katarzyny Skorupy. Najważniejszym ogniwem naszego zespołu będzie więc doświadczona Katarzyna Skowrońska-Dolata. Pytanie tylko czy na wysokości zadania staną jej młodsze koleżanki i czy będą potrafiły ją odciążyć. W zespole mamy 22-letnią Maję Tokarską, o rok starsze Joannę Wołosz i Monikę Martełek czy zaledwie 18-letnią Agnieszkę Kąkolewską.

Przewaga Czeszek w dzisiejszym meczu to na pewno zgranie. Nasze rywalki od dwóch lat pracują z tym samym szkoleniowcem - Carlo Parisim z Włoch. Makowski takiego komfortu nie miał. Jednak podczas niedawnego cyklu World Grand Prix obie reprezentacje zagrały podobnie… czyli bardzo źle. I Czeski i Polki wygrały zaledwie dwa z dziewięciu spotkań.

Po meczu z reprezentacją Czech biało-czerwone zagrają jeszcze z Bułgarkami i Serbkami.