Po pięciu rundach rajdowych mistrzostw Europy Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk są liderami cyklu. Panowie w tym roku zwiększyli tempo na rajdowych trasach i to doskonale widać w wynikach. Na podium ukończyli już: Rajd Węgier, Rajd Polski i rajd Roma di Capitale. W tym roku, co ważne, omijają ich też problemy: "Ja to tak trochę określam, że szczypta szczęścia jest cały czas po naszej stronie w tym sezonie" - mówi w rozmowie z Patrykiem Serwańskim Mikołaj Marczyk.
Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk zgromadzili w cyklu FIA ERC już 107 punktów. W poprzednim sezonie mieli ich 109, oczywiście po większej liczbie startów. Warto pamiętać, że tabela obecnie nieco "przekłamuje" wyniki, bo na zakończenie sezonu każdej z załóg zostanie zaliczonych siedem najlepszych z ośmiu startów w sezonie. Matematyką zajmiemy się później, bo jedno jest pewne: nasza załoga w tym roku jest po prostu szybsza:
Do regularności dołożyliśmy trochę prędkości. W pięciu dotychczasowych rundach mistrzostw Europy mamy już trzy podia. W poprzednich latach takie wyniki nam się nie zdarzały. Dojeżdżaliśmy regularnie na miejsca 5-7. W tej chwili walczymy o wyższe pozycje i patrzę na to z pełną satysfakcją. Oczywiście ten okres wymagał wzmożonej uwagi, żeby być przygotowanym, ale się nie przetrenować. Starty przygotowawcze procentowały. Wybieraliśmy rajdy, które konkretnie maiły dać nam rozwiązania pod kątem ustawień a mi wyczucie pod kątem tras w rundach cyklu mistrzostw Europy - mówi w RMF FM Mikołaj Marczyk.
I tłumaczy, z czego między innymi wynika zmiana w nastawieniu do tego sezonu: Od początku sezonu staram się paradoksalnie mniej myśleć o rajdach. Myślę o nich w kluczowych momentach gdy przygotowujemy ustawienia, mamy dni testowe, jesteśmy w dniu rajdowym. Wtedy oczywiście jestem w pełni zaangażowany. Zauważyłem, że w przeszłości trochę spalałem się na tym, że cały czas chciałem aktywnie zrobić coś lepiej, bardziej, coś przeanalizować. Teraz daje sobie więcej swobody. Ufam swojemu doświadczeniu, wyczuciu.
Miko Marczyk ma przed sobą jeszcze trzy starty w tegorocznych mistrzostwach Europy. Jeden w sierpniu, jeden we wrześniu i jeden w październiku. W porównaniu do okresu, w którym trzeba było przejechać cztery rajdy w osiem tygodni... brzmi niewinnie. Natomiast to będą kluczowe starty w walce o tytuł mistrzowski. Na razie Marczyk myśli jedynie o czeskim Rajdzie Barum, który odbędzie się w połowie sierpnia:
Mamy spore doświadczenia z przeszłości. Ważny będzie na pewno harmonogram przygotowań. Gdzie będziemy testować? Czy wystartujemy tydzień wcześniej w Rajdzie Rzeszowskim. Później mamy Rajd Walii, który jechaliśmy w zeszłym roku. Zobaczymy na ile trasy się zmienią. Jeśli w niewielkim stopniu to ograniczy dość mocno zastanawianie się nad tym rajdem, bo mam wnioski z poprzedniego roku. Na koniec sezonu Chorwacja. Coś nowego w cyklu mistrzostw Europy, ale my tam byliśmy w 2022 roku w rundzie WRC. Podchodzę do każdego z tych rajdów indywidualnie, ale nie sięgam gdzieś daleko głową. Wiem, że im skuteczniejsi będziemy w Rajdzie Barum czy dalej w Walii to sama Chorwacja może już okazać się dla nas po prostu prostsza.
Wróćmy jeszcze do sytuacji w klasyfikacji generalnej. Oficjalnie wygląda ona następująco (tylko nazwiska kierowców):
1. Mikołaj Marczyk - 107
2. Andrea Mabellini - 85
3. Mads Ostberg - 76
4. Roope Korhonen - 60
5. Isak Reiersen - 60
A co jeśli odejmiemy najgorszy na razie występ?
1. Mikołaj Marczyk - 94
2. Andrea Mabellini - 85
3. Mads Ostberg - 65
4. Roppe Korhonen - 60
5. Isak Reiersen - 60
Tu wszystko wygląda już w o wiele bardziej wyrównany sposób. Wszystko zmienia bowiem awaria, Mabelliniego podczas Rajdu Węgier. Włoch nie dojechał do mety tej imprezy i "na dziś" to właśnie ten wynik odlicza mu się od końcowego dorobku. Mabellini pozostaje więc najgroźniejszym rywalem naszej załogi w walce o mistrzostwo Europy.


