"Tak jak na treningach Ludo miał wrzucać z wolnego, ale... nie do mnie" - przyznał Adrian Mierzejewski, który po podaniu Obraniaka zdobył bramkę na 2:2 w meczu z Czarnogórą. Zawodnik Trabzonsporu w przerwie zmienił Kamila Grosickiego, a na listę strzelców wpisał się po zaledwie dziesięciu minutach gry. Meczem w Podgoricy polscy piłkarze rozpoczęli eliminacje mistrzostw świata 2014.

Tak jak na treningach "Ludo" Obraniak miał wrzucać z wolnego, ale... nie do mnie. Ja miałem pilnować, aby Czarnogórcy nas nie skontrowali. Był jednak wynik 1:2, stałem przy Mirko Vucinicu i tak sobie pomyślałem, że takiemu zawodnikowi ofensywnemu, jak on nie będzie się chciało bronić. Dlatego zaryzykowałem, otrzymałem super wrzutkę i zdobyłem bramkę - opowiadał uradowany Mierzejewski.

Podczas kilkudniowego zgrupowania w Gdańsku podopieczni trenera Waldemara Fornalika pilnie pracowali nad doskonaleniem stałych fragmentów gry. Cieszy to, że od razu w pierwszym meczu uzyskaliśmy bramkę po wyćwiczonej akcji - ocenił były gracz m.in. Polonii Warszawa.

Mierzejewski obecnie występuje w Trabzonsporze, ale nie ma miejsca w składzie. Ostatnio nie było go nawet w kadrze meczowej. W Podgoricy pokazałem, że zawodnicy, którzy nie grają w swoich klubach, też mogą wnieść jakość do reprezentacji. Mój gol to takie słowa dziękuję do selekcjonera Fornalika za to, że mnie powołał, mimo że nie pojawiam się na boisku w barwach Trabzonsporu - wspomniał.

Mecz był kilkukrotnie przerywany

Inauguracja biało-czerwonych w eliminacjach MŚ miała burzliwy przebieg, spotkanie było dwa razy przerywane, bowiem w okolicach bramki Przemysława Tytonia spadały petardy, kawałki krzesełek i zapalniczki. Jestem przyzwyczajony do takich zachowań kibiców na trybunach, w Turcji mają one miejsce co tydzień. Bardzo zaskoczony reakcją publiczności wydawał się być arbiter, który reagował troszkę za późno. My, piłkarze, jednak się nie przestraszyliśmy i przy takim dopingu miejscowych fanów i przy wyniku 1:2 potrafiliśmy się podnieść - przyznał Mierzejewski.