Już jutro początek finałowej rywalizacji w hokejowej Ekstralidze. O tytuł powalczą drużyny Cracovii i GKS-u Tychy. Będzie to już siódma rywalizacja o złoto pomiędzy tymi drużynami w ciągu ostatnich trzynastu lat. Poprzednie kończyły się triumfami Cracovii: „Mam nadzieję, że GKS zakończy to fatum i zdobędzie tytuł. Wychowałem się w Tychach i trzymam kciuki za tą drużynę” – mówi w rozmowie z RMF FM Mariusz Czerkawski.

Patryk Serwański: Podobały ci się ligowe półfinały? Były emocje, dogrywki, kibice do późnej nocy siedzieli na trybunach. Mamy dwójkę finalistów, ale po przejściach. To nie była łatwa rywalizacja dla GKS-u Tychy i Cracovii.


Mariusz Czerkawski: Tak, na pewno. Emocji było sporo. Nawet myślę o wcześniejszych ćwierćfinałach. GKS Tychy był faworytem. Wydawało się, że może do finału awansuje też GKS Katowice, ale ekipa z Krakowa pokazała charakter. Było trochę roszad w składzie Cracovii przed play-offami i myślę, że to przyniosło efekty. Katowice twardo stawiały czoła Cracovii. Dopiero w dogrywce "Pasy" zapewniły sobie miejsce w finale. No a Tychy potrzebowały aż siedmiu meczów by wyeliminować Podhale Nowy Targ. Ostatni mecz (wygrany 7:1 przez GKS) było już widać to lepsze przygotowanie fizyczne i może szerszą ławę, lepsze tempo, agresję. Oczywiście granie u siebie też jest atutem. Tychy na pewno zasłużyły jest w finale.

GKS i w ćwierćfinale z Automatyką Gdańsk i przeciwko Podhalu przegrywał 2:3. Musieli wygrać dwa ostatni mecze i z tym sobie poradzili. To na pewno dodatkowo buduje zespół, który zaczyna wierzyć, że nawet jak się nie układa to można sobie poradzić.

Tak to ładnie ująłeś w pytaniu, że mogę tylko potwierdzić. Ale tak, to dla sportowców bardzo motywujące. Jako trener wiesz, że masz zespół, który potrafi sobie poradzić w najtrudniejszych chwilach. To bardzo pozytywne, kiedy wchodzisz do finału. Trener Gusow tak dopracował ten zespół. Może nie jest tak lubiany przez wszystkich i ma zachowanie surowego szkoleniowca, ale najważniejsze, żeby na koniec dnia był noszony na rękach po sukcesie. GKS już w tym sezonie wychodził z opałów choć przegrywał i był pod ścianą. Dziś mogliśmy mówić o innym składzie finału, ale tyszanie wyszli zwycięsko z tych potyczek.

Cracovia poprzedni sezon zakończyła na rozczarowującym 4. miejscu. W tym sezonie zasadniczym 5. lokata. Pojawiały się pieniądze. Zatrudniono siedmiu czy ośmiu nowych zawodników na play-off. To jak na razie przynosi efekty. Cracovia to rzeczywiście zespół krańcowo inny od tego, który zaczynał sezon? Stać ich na mistrzostwo?

O tytuł na pewno mogą powalczyć. Do finału nie wchodzi się przypadkowo. Oczywiście to się może podobać i nie, że grasz z inną drużyną w sezonie zasadniczym, a później zaczynasz się wzmacniać, bo masz pieniądze i możliwości. Z drugiej strony - szczerze mówiąc - przepisy są takie, a nie inne i można to robić. Nawet w NHL możesz wzmacniać zespół. Może tylko deadline na transfery powinien być trochę wcześniej. W połowie stycznia albo na koniec grudnia. To jednak zupełnie inna sprawa. Trener Rochaczek musiał spiąć zawodników, doszlifować. Potrzebny był dobry trening, żeby wejść w ten play-off. To przecież nie jest tak, że w styczniu drużyny zwolniły z kontraktów najlepszych zawodników w Europie i oni teraz grają w Krakowie. To na pewno nie było łatwe by szybko zagrać zespół tak, by wszystko współgrało jak najlepiej.

 

Finał to co najmniej cztery mecze. Oba zespoły już pewnie zmęczone sezonem. Wygra zespół nie tylko lepszy pod względem czysto sportowym. Teraz ważne jest całe zaplecze - regeneracja, fizjoterapia, szerokość składu. To się toczy na kilku płaszczyznach.

Na każdej tak naprawdę. Wypowiedzi zawodników w mediach. To jak śpią, jak się odżywiają, to jak się przygotowywali przed sezonem, ile zostało sił. Ważne są zachorowania, przeziębienia, kontuzje, to co się dzieje w życiu rodzinnym w danym momencie. No i historia play-offów. Ile razy Cracovia wygrała z GKS-em, w jakim stylu. Czy tyszanie mają ten lęk przed Cracovią, o którym głośno nie powiedzą? Trener Gusow nie zna tej historii. Na pewno ją odrzuca i pewnie zawodnicy czują, że mogą zagrać inaczej w tym finale.

GKS Tychy w ostatnich latach regularnie melduje się w finale. Ale w latach 2006, 2008, 2009, 2011, 2016 i 2017 w walce o złoto tyszanie przegrywali właśnie z Cracovią. Ciężko sobie z takim historycznym bagażem poradzić? Można się od tego odciąć?

Na pewno nie jest łatwo. Ale to jest nowy, inny sezon. Są inni zawodnicy na lodzie. W GKS-ie jest inny trener i to trzeba odciąć. Możliwe jest przełamanie tej serii. GKS potwierdził, że daje sobie radę w trudnych sytuacjach. Ja wychowałem się w Tychach i jestem po stronie GKS-u. Mam nadzieję, że sobie poradzą, to fatum się nie powtórzy i trzynastka okaże się szczęśliwa, bo to trzynasty ligowy finał w historii klubu z Tychów.

GKS był zdecydowanie mocniejszy w sezonie zasadniczym. Zebrał zdecydowanie więcej punktów od Cracovii. Teraz będą mieć przewagę własnego lodowiska. Ale i GKS i Cracovia w półfinałach przegrały po jednym meczu na własnej tafli. Przewaga własnego lodowiska w finale odegra jakąś rolę?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Gdybyś miał wybór przed play-offami czy chcesz zaczynać rywalizację u siebie i rozgrywać we własnej hali ewentualny ostatni, decydujący mecz to każdy wybrałby taką opcję. Czy to ma znaczenie na koniec dnia? Wydaje się, że nie. Ale czy to plus? Na pewno tak. Oczywiście granie u siebie też wiąże się z tremą, ale jeżeli tak jest, to nie powinno się grać na tak wysokim poziomie. To ma zagrzewać, a nie pętać nogi. Oczywiście nie ma gwarancji. Można przegrać u siebie, a na wyjeździe wygrywać. Jednak teoretycznie granie pierwszego i ostatniego meczu u siebie powinno stanowić przewagę.

Jaki to będzie finał? Krótki i jednostronny czy długi, pełny zwrotów akcji?

Wydaje się, że będzie bardzo emocjonująco i że będzie to długi finał. Tego byśmy oczekiwali. Nie wydaje mi się, że zamknie się to w czterech meczach. Obie drużyny stać na to, by wygrać na wyjazdach. Przechylam oczywiście szanse na korzyść GKS-u, ale trener Cracovii Rochaczek ma ogromne doświadczenie z poprzednich finałów. Na pewno będzie sporo emocji i wielka walka. 

Opracowanie: