Marcin Dołęga nie boi się, że jest stawiany z roli faworyta przed zbliżającą się olimpiadą w Londynie. "Na igrzyska jadę zrobić, co do mnie należy, zdobyć medal" - powiedział trzykrotny mistrz świata w podnoszeniu ciężarów. "Najważniejsze, że jestem zdrowy i dobrze przygotowany" - dodał.

Dołęga jest optymistą i uważa, że nie będzie jedynym polskim ciężarowcem, który stanie na podium zbliżających się igrzysk. Adrian Zieliński jest bardzo dobrze przygotowany, ale czeka go ciężka walka. W jego kategorii wagowej jest wielu świetnych zawodników. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że wrócimy z Londynu z więcej niż jednym medalem - zdradził. Trzykrotny mistrz świata na olimpijskim pomoście stanie 6 sierpnia, Zieliński trzy dni wcześniej.

Dla Dołęgi zbliżająca się olimpiada będzie drugą w karierze. Cztery lata temu w Pekinie był bardzo blisko podium. Zajął czwarte miejsce, choć dźwignął taki sam ciężar (420 kg w dwuboju) co Dmitrij Łapikow. Rosjanin był jednak o 70 gramów lżejszy od Polaka i to on zdobył "krążek".

Pamiętam, że na sześć tygodni przed igrzyskami w Pekinie miałem problem z kolanami. Zamiast spokojnie trenować w Spale, co drugi dzień musiałem jeździć do kliniki w Łodzi, bo po każdych mocniejszych zajęciach w stawach zbierał się płyn, a po olimpiadzie od razu poddałem się operacji. Teraz, odpukać, takich problemów nie mam - podkreślił.

Mimo wszystko 30-letni sztangista z Chin przywiózł też pozytywne wspomnienia. Z całą pewnością są to wyjątkowe zawody. Mistrzostw świata czy Europy nie ma co do igrzysk porównywać. Wszyscy w jednym miejscu. W wiosce olimpijskiej można poznać wielu wspaniałych sportowców, niesamowita atmosfera - powiedział.