Siatkarze poznali system kwalifikacji na najbliższe igrzyska olimpijskie. Droga do Tokio będzie nieco inna niż do tej pory, ale po raz kolejny możemy się przygotować na bardzo dużą liczbę meczów.

Siatkarze poznali system kwalifikacji na najbliższe igrzyska olimpijskie. Droga do Tokio będzie nieco inna niż do tej pory, ale po raz kolejny możemy się przygotować na bardzo dużą liczbę meczów.
zdj. ilustracyjne / Maciej Kulczyński /PAP

FIVB postanowił zmodyfikować system kwalifikacji po tym, jak zawodnicy uskarżali się na zbyt dużą liczbę meczów. Siatkarze byli przemęczeni rywalizacją w Pucharze Świata (w Japonii), turnieju kontynentalnym (w Niemczech) i turniejem interkontynentalnym (w Japonii). W sumie Polacy (aktualni mistrzowie świata), przepustkę do Rio de Janerio wywalczyli dopiero po 24 meczach.

Światowa federacja piłki siatkowej wsłuchała się w głosy krytyków... ale z marnym skutkiem.

W nowym systemie zdobywca Pucharu Świata nie będzie miał już zagwarantowanej gry na igrzyskach. Turniej w 2019 roku się jednak i tak odbędzie, ale stanie się imprezą towarzyszącą. Można się więc jedynie domyślać, że czołowe drużyny będą unikały tych rozgrywek jak ognia.

Kwalifikację olimpijską będą dawały zwycięstwa na mistrzostwach poszczególnych kontynentów. Dodatkowo do Tokio polecą trzy najlepsze drużyny Turnieju Światowego (początek 2019 roku) oraz trzy najlepsze drużyny w turnieju interkontynentalnym (lato 2019). Gospodarze nie zostali jeszcze wyłonieni.

Obecnie Polacy zajmują 3. miejsce w rankingu FIVB i 4. w rankingu CEV. W nowym systemie pozycja naszej drużyny w tych zestawieniach będzie bardzo ważna, ponieważ będzie decydowała o tym, czy "biało-czerwoni" dostaną prawo do gry w poszczególnych turniejach kwalifikacyjnych. 

Siatkarski kalendarz jest wciąż bardzo napięty, a droga na najważniejszą imprezę czterolecia jest wciąż kręta i wyboista. Polacy nie mogą sobie pozwolić na żadną taryfę ulgową, jeśli chcą po raz piąty z rzędu wystąpił na igrzyskach olimpijskich.

(j.)