Utrzymać poziom gry z meczu z Ukrainą, ale poprawić skuteczność - to zadanie, jakie selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda postawił swoim piłkarzom przed meczem towarzyskim z Australią. Początek spotkania o godz. 20:30 na stadionie Wisły w Krakowie.

Będzie to już 10. spotkanie drużyny narodowej w tym roku. Na razie bilans jest dokładnie remisowy - trzy zwycięstwa, trzy remisy i trzy porażki, ale od ostatniej wygranej minęło już pół roku. W Łodzi udało się przełamać fatalną passę bez strzelonej bramki - ponad 430 minut. Teraz - zdaniem Smudy i jego wybrańców - pora na kolejny krok do przodu. Selekcjoner zapowiedział, że w porównaniu do ostatniego spotkania w składzie nastąpią dwie, trzy zmiany, ale rewolucji nie należy się spodziewać.

Z Australią, uczestnikiem tegorocznego mundialu w RPA, który w rankingu FIFA plasuje się na 20. miejscu, czyli 36 lokat wyżej niż Polska, "biało-czerwoni" zagrają po raz pierwszy w historii. Będzie to ich 91. rywal w historii.

Wielka improwizacja... na stadionie

Na przebudowywanym stadionie Wisły do ostatnich godzin przed meczem trwały przygotowania. Kibice zasiądą na dwóch trybunach (jedna wciąż jest w postaci betonowego szkieletu), a ma być ich ponad 15 tysięcy. Z nowoczesnej szatni skorzystają tylko goście z Antypodów, Polacy przebiorą się w... blaszanym konterze.

Na stadionie zabraknie dużych telebimów, a boiskowy zegar zostanie wciśnięty w róg budowli. Zaskoczeniem i minusem może być odległość trybun od linii bocznej boiska, która wynosi aż 17 metrów. Nie wiadomo, jak sprawdzi się system identyfikacji kibiców, który będzie dzisiaj po raz pierwszy sprawdzany w warunkach bojowych.