Jakub Przygoński w miniony weekend zajął 2. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w rajdach terenowych. Co prawda nie udało się obronić tytułu wywalczonego w 2018 roku, ale nie brakowało w tym sezonie wartościowych wyników. "Zwycięstwa w Jordanii i Dubaju były dla nas bardzo wartościowe. To były rajdy w typowo pustynnych warunkach i cieszę się, że byliśmy tak szybcy" - podsumowuje Przygoński w rozmowie z Patrykiem Serwańskim.

Patryk Serwański: Zakończyłeś sezon Pucharu Świata na 2. pozycji. Długi, ciężki sezon. Pewnie zależało ci na obronie tytułu - tego nie udało się osiągnąć, ale jak byś podsumował ten rok?

Jakub Przygoński: Jesteśmy zadowoleni, chociaż celem było zwycięstwo. Zajęliśmy 2. miejsce, ale w ostatnim rajdzie przesunęliśmy się z 3. lokaty, więc zanotowaliśmy awans na ostatniej prostej. Długi sezon, bo od lutego praktycznie co tydzień gdzieś się ścigałem. Godzin za kierownicą, stresu, walki w różnych warunkach od pustyni w Dubaju po zawody w Polsce - wszystkiego było mnóstwo. Dużo się nauczyliśmy i dołożyliśmy dużo testów samochodu. Udało się pewne elementy poprawić i na Dakarze będziemy dysponować jeszcze lepszym sprzętem.

Wygrywaliście w tym roku rajdy w Dubaju i Jordanii. Szkoda tylko punktów straconych we Włoszech, ale może wskażesz inne ważne momenty tego sezonu?

Zwycięstwa, które wspomniałeś bardzo mnie cieszą, bo były to typowo pustynne rajdy i tam pokazaliśmy klasę. Poważnym błędem było urwanie koła na rajdzie we Włoszech i to był mój błąd. Na wąskim fragmencie drogi nie zauważyłem koleiny. Samochód wpadł w lekki uślizg, uderzyliśmy w drzewo, urwaliśmy koło, ale walczyliśmy, żeby wrócić na trasę. Do mety odcinka dojechaliśmy, ale do biwaku już nie. Policja nie wypuściła nas na drogę, a bez pomocy mechaników nie mogliśmy sobie poradzić z taką awarią.

To czego się w tym roku nauczyłeś? W jakich elementach czujesz się lepszy?

Bardzo dużo pracy włożyliśmy w samochód. To zaprocentuje - szczególnie na Dakarze i to dało mi dużo doświadczenia. Nauczyłem się też tego, żeby nigdy się nie poddawać. Zyskaliśmy też dużo fajnej prędkości. Sztuką jest to, żeby jechać superszybko, ale żeby z perspektywy samochodu wydawało się, że wcale nie jest szybko. Czasami wygrywasz odcinek a tak naprawdę w środku wydawało się, że jest po prostu poprawnie. To oznacza, że tak panujesz nad samochodem, że prędkość wynika sama z siebie. Nie ma jazdy na wariata. W rajdach pustynnych można mieć szczęście przez jeden odcinek, ale nie da się przejechać 10 dni na samym farcie.

Pytałem cię o to w trakcie sezonu, ale teraz już z perspektywy całego Pucharu Świata - jak oceniasz współpracę z pilotem Timo Gottschalkiem?

Z Timo od początku złapaliśmy dobry kontakt. Już w Katarze podczas pierwszego wspólnego startu wszystko dobrze działało. Właściwie nie mamy problemów. Popełniliśmy w tym roku po jednym poważnym błędzie, ale przecież musimy czasami ryzykować. Nie przeliczyłem jeszcze ile godzin spędziliśmy w tym roku w samochodzie. To fajna, profesjonalna współpraca. Timo zaprasza mnie do siebie do Niemiec. Jak zrobi się ciepło, na pewno całą rodziną do niego pojedziemy.

To dla ciebie taki spokojniejszy moment? Starów na razie nie ma i można zaczynać budowanie formy fizycznej na Dakar?

Formę już buduję. To długotrwały proces. Od września jestem w mocnym treningu fizycznym - pięć dni w tygodniu. Wszystkie dni poza zawodami. Ale taki trening fizyczny to dla mnie psychiczny odpoczynek. Idę pobiegać albo zajmuje się inną aktywnością, ale głowa odpoczywa. Przy długim, ciężkim treningu trochę się resetuję i wydaje mi się, że to jest mi teraz potrzebne. Przy tylu startach towarzyszącej temu adrenalinie i stresowi cieszę się, że na razie nie mam w planach żadnych startów.

Do nas przyjechałeś samochodem, ale ta chęć odpoczynku powoduje, że czasami nawet kierownicy nie chce się trzymać?

No tak się nie udaje. Samochodem na co dzień muszę się poruszać. Ale to co innego. Wsiadanie do samochodu rajdowego, sportowego łączy się z innymi emocjami niż jazda w typowych sprawach po mieście. Na razie jednak do rajdówki nie będą na pewno wsiadał. Muszę nabrać świeżości. Takie poczucie, że nie mogę się doczekać by znów w niej usiąść przyda się później na Dakarze. Przed takim wyzwaniem trzeba poczuć ten głód, by wytrzymać dwa tygodnie ścigania.

Dakar przenosi się do Arabii Saudyjskiej. To będzie Dakar bliższym tym Dakarom afrykańskim sprzed lat?

Na pewno będzie bliższy temu co działo się w Afryce. Na pewno będzie dużo bardziej sucho. W Ameryce Południowej mieliśmy zieleń, drzewa. Teraz będzie piasek, skały, góry, wydmy. Mniej zieleni. Pogodowo też będzie inaczej, ale pewnie bez deszczu. W Ameryce Południowej zdarzały się deszczowe etapy. Teraz rano będzie zimno. 2-3 stopnie. To może być uciążliwe dla motocyklistów. A sama Arabia Saudyjska na pewno ma ogromny potencjał jeśli chodzi o organizowanie takiego rajdu. Choć w Ameryce Południowej na pewno było bardzo zróżnicowanie. Każdy kraj dodawał coś wyjątkowego. Półwysep Arabski też może okazać się bardzo ciekawy. Odcinków specjalnych ma być 6 tysięcy kilometrów. Dwa razy więcej kilometrów niż w tym roku. Dwa razy więcej ścigania. A im więcej kilometrów tym większa szansa na błąd. To też wyzwanie związane z przygotowaniem samochodu. Każda półoś musi być zmieniona po tysiącu kilometrów. Skrzynia biegów po 2 tysiącach. To wymaga ogromnych przygotowań, by samochody wytrzymały tak długi dystans. 

Opracowanie: