12 bramek zdobyli piłkarze Legii w dwóch ostatnich meczach na własnym stadionie. Po zwycięstwie 7:0 z Wisłą Kraków 27 października, w sobotę wygrała z Górnikiem Zabrze 5:1 i wróciła na pierwsze miejsce w tabeli.

Gospodarze od samego początku zdecydowanie atakowali. Już w szóstej minucie wynik mógł otworzyć Paweł Wszołek, ale jego strzał głową świetnie obronił Martin Chudy.

Legia napierała, strzelała, ale zwykle uderzenia blokowali obrońcy Górnika. Ich opór w szczęśliwych okolicznościach udało się złamać w 28. minucie. W pole karne wpadł Wszołek, zdecydował się na strzał, a piłka odbiła się od Pawła Bochniewicza i kompletnie zmyliła Chudego.

Zabójcze w wykonaniu Legii było jedenaście minut po przerwie. Między 53. a 63. minutą podopieczni trenera Aleksandara Vukovica zdobyli cztery gole. Na miano największego pechowca spotkania zasłużył Bochniewicz. Na 2:0 warszawianie podwyższyli bowiem po jego samobójczym trafieniu.

Chwilę później ze swojego drugiego gola cieszył się Wszołek. Następnie po szybko przeprowadzonych kontratakach na listę strzelców wpisali się Litwin Arvydas Novikovas oraz Jarosław Niezgoda.
Gości stać było jedynie na honorowe trafienie. W 75. minucie po rzucie różnym Radosław Majecki za słabo wypiąstkował piłkę i Przemysław Wiśniewski skierował ją do siatki.

Zabrzanie na zwycięstwo na Łazienkowskiej czekają już od 1998 roku.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Festiwal niewykorzystanych okazji. Remis Cracovii i Wisły