Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski pokonali Czechów Jana Hajka i Radka Stepanka 7:5, 6:3 w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych Rolanda Garrosa w Paryżu. Polscy tenisiści przyznali, że choć wygrali, to nie w najlepszym stylu.

Wygraliśmy, choć może styl nie był szczególnie dobry, ale pierwsza runda zawsze jest ciężka. Wszyscy wiedzą, że ostatnio nie wygrywaliśmy zbyt wielu meczów na +ziemi+, więc jest dobrze. Ostatnio graliśmy kilka ładnych meczów, ale przegrywaliśmy, więc chyba lepiej grać mniej efektownie, ale wygrywać - powiedział po zwycięstwie Matkowski. Hajek i Stepanek to dobry debel, a do tego dzisiaj byli bardzo na luzie. Hajek grał bardzo dobrze, ale za to Stepanek trochę słabiej. My mieliśmy bardzo dużo szans na przełamanie ich w drugim secie, sporo niewykorzystanych. Trochę to było frustrujące, ale na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie - dodał Fyrstenberg.

Polski debel, od kilku sezonów zaliczany do ścisłej światowej czołówki, zazwyczaj słabiej rozpoczyna rok, a najlepszą formę uzyskuje w lecie i na jesieni. Ma w dorobku jeden wielkoszlemowy finał osiągnięty w 2011 roku w nowojorskim US Open. Pięciokrotnie zakwalifikował się do turnieju masters - ATP World Tour Finals, w którym w 2011 roku w londyńskiej O2 Arena dotarł do finału.

Forma rośnie z meczu na mecz

W ubiegłym sezonie było trochę inaczej niż zwykle. Świetnie rozpoczęliśmy na wiosnę, a skończyło się nie za dobrze. Może po prostu musimy wolniej zaczynać, żeby grać na jesieni bardzo dobrze. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby zacząć poprawę już w tym turnieju, bo wiadomo, ostatnio trochę spadliśmy w rankingu. Już w marcu, po Miami, gdzie poszło nam dobrze, wydawało się, że forma rośnie, ale później przegraliśmy kilka meczów na kortach ziemnych, których nie powinniśmy przegrać - powiedział Matkowski. Tenisiści są od lat jednym z filarów reprezentacji Polski w rozgrywkach o Puchar Davisa. Od 13 do 15 września będzie ona podejmować na stołecznym Torwarze drużynę Australii na korcie ziemnym. Stawką spotkania barażowego będzie awans do elity, czyli Grupy Światowej.

Jest jeszcze trochę czasu, żeby złapać formę przed Australią. Zresztą, nawet jeśli w turniejach wypadamy nieco słabiej, to jednak zawsze gra się nam bardzo dobrze w Pucharze Davisa, który rządzi się innymi prawami. Wierzymy, że będziemy w stanie zdobyć w Warszawie ważny punkt - uważa Fyrstenberg. Liczymy też, że dwa zdobędzie w singlu Jurek Janowicz, który gra ostatnio bardzo dobrze. Jest jeszcze Łukasz Kubot, któremu, tak jak nam, średnio szło teraz na ziemi, ale do września wiele się może zmienić. Poza tym wystarczy spojrzeć na Australijczyków. Bernard Tomic nie wygrał w tym roku na mączce ani jednego meczu. Pytałem go tutaj, czy jest gotowy na przyjazd do Warszawy - stwierdził, że nie za bardzo. Generalnie jest tak, że my sobie całkiem nieźle radzimy na kortach ziemnych, a oni praktycznie wcale - dodał Matkowski. W kolejnej rundzie w Paryżu Polacy spotkają się ze zwycięzcami pojedynku Niemców Andre Begemanna i Martina Emmricha z Hiszpanami Guillermo Garcią-Lopezem i Albertem Ramosem.

Nie zakładamy niczego jeśli chodzi o wyniki w Wielkim Szlemie, bo już nie raz się na tym przejechaliśmy. Po prostu staramy się grać jak najlepiej. Trzeba wygrywać piłkę za piłką, nie kalkulować punktów i myśleć o innych rzeczach. Jeśli będą wyniki, to będzie i awans w rankingu, i pewnie kolejny występ w mastersie. Jednak graliśmy w nim już pięć razy, wiec teraz koncentrujemy się na turniejach wielkoszlemowych - powiedział Fyrstenberg.