Bramka Christiana Gytkjaera (12. w sezonie) zapewniła Lechowi komplet punktów. Poznaniacy gonią czołówkę tabeli, a duński napastnik przesuwa się w górę w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników. Gdynianie przez większość meczu byli równorzędnym przeciwnikiem dla poznańskiej drużyny, lecz przegrali czwarty raz z rzędu.

Przez blisko 40 minut kibice mieli prawo czuć się mocno rozczarowani, głównie za sprawą słabo spisujących się piłkarzy Lecha. Golkiper gości Pavel Steinbors nie miał zbyt wielu okazji do interwencji, zresztą jego vis a vis Jasmin Buric też nie zdążył się rozgrzać przed zejściem do szatni. 

Podopieczni Adama Nawałki od pierwszych minut ruszyli na bramkę Arki, ale ich ataki rywale łatwo rozbijali daleko przed swoim polem karnym. Lechici grali pressingiem jeszcze na połowie przeciwnika i gdynianie momentami mieli spore kłopoty z przekroczeniem linii środkowej boiska.

Animusz "Kolejorza" słabł z każdą minutą, a zawodnicy Arki czuli się coraz pewniej i przenieśli ciężar gry na połowę rywala. Kilka raz zagościli w polu karnym, a w 35. minucie mieli całkiem niezłą okazję na zdobycie bramki. Michał Janota z Maciejem Jankowski przeszkadzali sobie nawzajem i ostatecznie strzał Janoty został zablokowany.

Kilka minut później poznaniacy przeprowadzili jedyną akcję godna uwagi w pierwszej odsłonie. Robert Gumny zgrał piłkę do Kamila Jóźwiaka, ten płasko podał w pole karne, a Gytkjaer akurat takich sytuacji nie zwykł marnować. Tuż przed przerwą kąśliwym uderzeniem popisał się Maciej Makuszewski sprawiając sporo kłopotów Steinborsowi.

Podopieczni Zbigniew Smółki odważniej zaczęli drugą część spotkania, Luka Zarandia kilka razy próbował z dystansu zaskoczyć Buricia, lecz tylko raz trafił w światło bramki. Arka wyraźnie przeważała, a bliski wyrównania był Jankowski, który z głową z pięciu metrów strzelił prosto w ręce poznańskiego bramkarza.

Piłkarze Lecha grali bardzo zachowawczo, by nie powiedzieć leniwie. Można było odnieść wrażenie, że od 60. minuty myślą już tylko o tym, by dowieźć skromne prowadzenie do końca meczu. W końcówce gdynianom najwyraźniej zabrakło już sił i dopiero wówczas gospodarze przejęli kontrolę nad spotkaniem. Kibice nie zobaczyli już jednak ciekawszych sytuacji i po mocno przeciętnym widowisku punkty zostały w Poznaniu.