Piłkarze Wisły Kraków przeżywają wyraźny kryzys formy. Podopieczni Petera Hyballi przegrali z Wartą Poznań 0:1 doznając trzeciej kolejnej porażki.

Niemiecki szkoleniowiec nie powołał na to spotkanie kapitana zespołu Jakuba Błaszczykowskiego argumentując, że ostatnio opuścił kilka treningów.

W pierwszej połowie mecz stał na słabym poziomie. Goście nie byli zainteresowani w forsowaniu wysokiego tempa, a gospodarze do tego się dostosowali. Wprawdzie mieli przewagę, ale schematycznie rozgrywany atak pozycyjnym nie skutkował wypracowaniem okazji bramkowych.

W 9. minucie Yah Yeboah wprowadził dynamiczniej piłkę w pole karne, lecz strzał Nikoli Kuveljica z około czternastu metrów okazał się niecelny.

W 26. minucie Yeboah znowu szarpnął lewym skrzydłem i strzelił obok słupka. Skrzydłowy z Ghany był bliski powodzenia pod koniec pierwszej połowy, ale Robert Ivanov w ostatniej chwili wybił mu piłkę wślizgiem.

Warta dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy mocniej zaatakowała. Mogła nawet objąć prowadzenie, gdy po podaniu od Łukasza Trałki, strzelał Aleks Ławniczak. Kopnięta przez niego piłka przeleciała jednak obok słupka.

Po przerwie mecz był już ciekawszym widowiskiem. Warta zaczęła odważniej atakować, na boisku pojawiło się więcej wolnej przestrzeni i obydwie drużyny przeprowadziły kilka składnych akcji. W przypadku Wiślaków zawsze brakowało jednak dobrego ostatniego podania, albo strzały były blokowane przez ofiarnie grających obrońców Warty.

Kluczowe dla losów meczu okazały się zmiany dokonane przez Piotra Tworka. To właśnie rezerwowi Mateusz Czyżycki podał do Mateusza Kuzimskiego, a ten z bliska zdobył zwycięską bramkę.

Wygrana Warty była w pełni zasłużona. Dziesięć minut wcześniej Kuzimski mógł, w podobnej sytuacji, strzelić gola, ale wówczas skuteczną interwencją popisał się Mateusz Lis.

Hyballa na ławce rezerwowych nie miał żadnych atutów. Wprowadził wprawdzie na końcowe minuty dwóch napastników - Żadna Medveda i Aleksandra Buksę, lecz nie byli oni w stanie doprowadzić do wyrównania.