"Alison Van Uytvanck zaczęła grać bardzo dobrze, przede wszystkim w drugim secie. Naprawdę musiałam tutaj grać jak najlepiej, żeby zwyciężyć w drugim secie" - powiedziała w rozmowie z korespondentką RMF FM Agnieszka Radwańska po swoim pierwszym meczu w Pucharze Federacji w Koksijde. Krakowianka bez problemu wygrała z 19-letnią Belgijką (6:2, 6:4).

Katarzyna Szymańska-Borginon: Było trudniej grać z Alison van Uytvanck, niż pani myślała?

Agnieszka Radwańska: Chyba troszkę tak, bo faktycznie van Uytvanck zaczęła grać bardzo dobrze. Przede wszystkim w drugim secie. Naprawdę musiałam tutaj grać jak najlepiej, żeby zwyciężyć w drugim secie. Zwłaszcza, że też pod koniec było dość równo.

Zaskoczyła panią przeciwniczka, spodziewała się pani, że pójdzie łatwiej?

Na pewno gra się trochę inaczej z dziewczyną, którą się zna. Owszem, grałyśmy wcześniej już raz ze sobą, ale to było rok temu, na innej nawierzchni. I tak naprawdę do tej pory jej nie widziałam, więc też z taką osobą ciężko się gra. Ale chyba najważniejsze jest to, że wygrałam dwa sety.

Była pani trochę poirytowana w trakcie meczu, nawet kłóciła się pani z sędzią. O co chodziło?

No niestety challenege'u na tym turnieju nie ma, a przeważnie już wszędzie można z takiego czegoś skorzystać. Wiadomo, że sędziowie czasem się mylą i tutaj był ten błąd. Więc chciałam to skorygować, ale na to już nie ma niestety rady.

A kibice dopisali? Bo trochę obawialiśmy się belgijskich kibiców.

Wiadomo, że tutaj jest więcej belgijskiej publiczności, ale byłam mile zaskoczona, że faktycznie polscy kibice dawali radę i było ich słychać.

Jak pani w swojej hierarchii ustawia Puchar Federacji? Na równi ze szlemami?

Na pewno jest to troszkę inny turniej i ciężko tu o porównanie, bo wiadomo, że wielkie szlemy są zawsze na pierwszym miejscu. Ale Puchar Federacji na pewno zalicza się do takich gier dla Polski, gdzie praktycznie gramy nie dla siebie, tylko jako jeden wielki team. Teraz po raz drugi mamy okazję i szansę wejść do grupy światowej. Więc mam nadzieję, że tym razem się uda zawitać w tej grupie światowej na trochę dłużej, niż to było ostatnim razem.

Co czuje pani grając dla Polski? Mogłaby pani z tego zrezygnować.

Ja naprawdę szykuję się na każdy polski turniej, bo jeżeli ktoś faktycznie kojarzy moje nazwisko, to wie, że jestem z Polski. Tutaj wychodzę na kort tak, jak na normalnym meczu i wchodzę na kort, żeby wygrać.

Co w tym sezonie jest dla pani priorytetem? Myśli już pani o takich turniejach jak Roland Garros albo Wimbledon?

Na pewno wielkie szlemy są najważniejsze, właśnie te, które pani wymieniła, czyli te najbliższe. Ale tak naprawdę to chyba najważniejszy jest Wimbledon. Wypadałoby obronić finał, do którego doszłam w tamtym roku. Będę robiła wszystko, co w mojej mocy, żeby powtórzyć ten sukces.

Jakie są pani przewidywania na jutro?

Trudno mi powiedzieć. Trzeba będzie walczyć od samego początku.

Podobno kolorem włosów zamieniła się pani z siostrą. Czy to prawda?

Tak, zamieniłyśmy się. Ona teraz jest brunetką, a ja jestem blondynką. Jesteśmy dziewczynami, więc czasem decydujemy się na takie zmiany.

Umówiłyście się, tak?

Tak, jeżeli mamy zmieniać włosy to obie. Dlatego poszłyśmy razem do fryzjera i stąd ta lekka zmiana.