Wystawę Leona Tarasewicza nawiązującą do tematyki wysiedleń można oglądać do końca kwietnia we wrocławskiej galerii 66P. Ekspozycję dopełniają ikony wypożyczone ze zbiorów Muzeum Ikon w Supraślu.

Kanwą ekspozycji "Wysiedlenie" są historie różnych społeczności, których członkowie zostali zmuszeni do opuszczenia własnych domów w wyniku wojen, czystek na tle narodowościowym, etniczno-wyznaniowym czy deportacji.

W cywilizacji chrześcijańskiej pierwszymi uchodźcami była Święta Rodzina. Św. Józef wyruszył z Betlejem do Egiptu, prowadząc osiołka, na którym siedziała Matka Boska trzymająca w ramionach Jezusa Chrystusa - zwrócił uwagę Leon Tarasewicz.

Jak podkreślono w zapowiedzi wystawy, utrata domu zawsze wiąże się z traumą odciskającą trwałe piętno w zbiorowej świadomości i pamięci historycznej każdej dotkniętej nią grupy. "Przenoszone z pokolenia na pokolenie brzemię doświadczenia przemocy, strachu i krzywdy budzi podświadomą potrzebę ocalenia domu i jego mieszkańców przez wyższe moce. W życiu codziennym symbolizują je święte obrazy, legendy, rytuały i znaczenie kolorów" - podano w informacji.

Kurator Artur Ulrich wskazał, że wystawa nosi boleśnie aktualny tytuł, choć pomysł jej organizacji krystalizował się już we wrześniu 2021 r. Zrządzeniem historii tytuł wystawy nabrał teraz nowego, współczesnego wymiaru, a przez to przemawia z taką siłą, że nie pozwala być obojętnym na żaden z aspektów przymusowego opuszczenia domu, stron rodzinnych, ojczyzny, miejsc, które dają poczucie przynależności i bezpieczeństwa - mówił.

W odróżnieniu od innych prac Leona Tarasewicza, które zwykle są wielokolorowe albo czarno-białe na wystawie "Wysiedlenie" dominuje błękit. Ten błękit położony jest płasko, jest błękitnym domem wywróconym do góry nogami, bo okazuje się, że całemu naszemu pokoleniu, ale też starszemu od nas dom rodzinny kojarzy się z błękitem. Niezależnie od kultury - niemieckiej, łemkowskiej, ukraińskiej, białoruskiej czy polskiej - ten błękit zawsze funkcjonował, gdyż niebieski pigment dodawano do najbardziej naturalnego, łatwo dostępnego dla ludzi wapna. Był obecny w życiu codziennym, później też w świątyniach, czy na nagrobkach - tłumaczył artysta.

Jak ktoś wyjeżdżał i zostawiał swój dom, to w pamięci pozostawała mu mała garstka wspomnień, tych najważniejszych. Myślę, że taki kolor zostaje i ważne, aby malarstwo było obecne, że poprzez kolor możemy intelektualnie wejść w tę całą tragedię - dodał Tarasewicz.

Ekspozycję dopełniają ikony łemkowskie, ukraińskie, a także zdjęcia wysiedlenia Niemców, czy Polaków na Sybir. Ikony wykorzystane podczas wystawy pochodzą ze zbiorów Muzeum Ikon w Supraślu, oddziału Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.

Wystawę oglądać można do 30 kwietnia w galerii 66P w zabytkowym budynku dawnej piekarni garnizonowej przy ul. Księcia Witolda.