Przyjechał na lotnisko Chopina, zostawił w terminalu bagaż bez opieki i odjechał z portu lotniczego. Jak dowiedział się reporter RMF FM, 28-letni Polak został zatrzymany, trafił do aresztu na trzy miesiące. Policja i służby sprawdzają motywy działania mężczyzny, który na wiele godzin kilkanaście dni temu sparaliżował ruch na warszawskim Okęciu.
- Wieczorem 21 listopada na warszawskim lotnisku znaleziono bezpański bagaż.
- Ewakuowano prawie 500 pasażerów.
- Na miejsce wezwano pirotechników z robotem, którzy nie znaleźli w torbie niebezpiecznych przedmiotów.
- Ustalono, że bagaż zostawił mężczyzna, który wrócił na lotnisko godzinę po rozpoczęciu akcji służb.
- Policja zatrzymała podejrzanego około 3 nad ranem na terenie portu lotniczego.
- Bądź na bieżąco - wejdź na rmf24.pl.
Wieczorem 21 listopada służby otrzymały zgłoszenie o bezpańskim bagażu z urządzeniem elektronicznym w ogólnodostępnej części terminalu warszawskiego lotniska. Ewakuowano prawie pół tysiąca pasażerów.
Wezwano pirotechników z robotem. Po sprawdzeniu torby nie natrafiono w niej na żadne niebezpieczne przedmioty.
Rozpoczęto sprawdzanie, do kogo ten bagaż należał. Okazało się, że trzy godziny wcześniej wniósł go do terminalu mężczyzna, który zaraz potem opuścił lotnisko.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że wrócił do portu lotniczego godzinę po rozpoczęciu działań służb. Ostatecznie funkcjonariusze stołecznej policji zatrzymali go na terenie lotniska około 3 nad ranem.
Sprawa jest wyjątkowo tajemnicza. Jak usłyszał dziennikarz RMF FM, zachowanie zatrzymanego było tak nietypowe, że zajęła się nim Prokuratura Rejonowa na warszawskiej Ochocie.
Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie. Wczoraj śledztwo przejął wydział wojskowy prokuratury okręgowej.


