Ratownicy w Warszawie i okolicach stolicy mają pełne ręce roboty. "Wszystkie karetki pogotowia są w trasie! Nie ma ani jednego wolnego ambulansu" - taki komunikat reporter RMF FM usłyszał w wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego. W całej stolicy od rana sytuacja na drogach i chodnikach jest fatalna. Odwilż i marznący deszcz sprawiły, że pokryły się one warstwą lodu. Niestety na Pradze - Północ doszło do tragedii. Zmarł 38-letni mężczyzna, który przewrócił się i uderzył głową o chodnik.

Od rana warszawscy ratownicy odebrali już pół tysiąca wezwań. Standardowo przez całą dobę jest ich około 2000.

Jednak dziś z powodu warunków atmosferycznych - poza zwykłymi wezwaniami do zawałów, udarów, nagłego pogorszenia stanu zdrowia - jest bardzo dużo wezwań do złamań, groźnych upadków. 80 procent to urazy - poinformowała rzecznik wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz.

Najlepiej obrazuje to fakt, że na 80 ambulansów, które czekają na wezwania z dyspozytorni, o godzinie 9:00 ani jedna karetka w Warszawie i okolicach nie miała przestoju.

Rzeczywiście sytuacja jest trudna i w tej chwili nie ma ani jednego ambulansu, który stałby w stacji wyczekiwania, wszystkie są u pacjentów, bądź w drodze do pacjentów. Jesteśmy zawaleni pracą - powiedział Piotr Owczarski z warszawskiego Meditransu w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarski.

Szklanka na chodnikach

Jak poinformował warszawski Zarządu Oczyszczania Miasta służby pracowały całą noc, posypywane były jezdnie, dzięki czemu utrzymana została ciągłość kursowania autobusów miejskich.

Ekipy w pierwszej kolejności posypują solą i piaskiem kładki i schody, przystanki i miejsca o dużym natężeniu ruchu pieszego m.in. dojściach do metra i przystanki.

Posypanie chodników to obowiązek zarządcy osiedli oraz poszczególnych nieruchomości, a także urzędów 18 dzielnic.

Mimo to co rusz ktoś przewracał się na chodniku.

Na chodnikach szklanka. Szłam rano o g. 4.40 ul. Międzyborską od ulicy Sygietyńskiego do Stanów Zjednoczonych, dalej Stanów Zjednoczonych do przystanku osiedle Majdańska. Nie dało się iść, po drodze przewróciłam się, boli mnie cały bok - napisała do nas słuchaczka. Takiej szklanki jak dziś jeszcze nigdy nie widziałam - dodała.

Niestety, już doszło do tragicznego wypadku. Na Pradze-Północ 38-letni mężczyzna przewrócił się na chodniku; prawdopodobnie uderzył głową i zmarł.

Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak doprecyzował, że do tragicznego zdarzenia doszło na zbiegu ulic Targowej z Kłopotowskiego. 38-letni mężczyzna szedł chodnikiem. W pewnym momencie wywrócił się. Niestety zmarł na miejscu - powiedział.