Sytuacja jest opanowana, ale zniszczenia są duże. W środę po godzinie 13 wybuchł pożar hali dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego na gdańskiej Przeróbce. Większość sił i środków została już odesłana do swoich jednostek macierzystych, przekazują strażacy z Gdańska. Jedna osoba trafiła do szpitala.
Są jeszcze zastępy gaśnicze, które cały czas nadzorują pogorzelisko. Gaszą zarzewia, które jeszcze zostały - mówił dziennikarzowi RMF FM Stanisławowi Pawłowskiemu pełniący funkcję oficera prasowego straży pożarnej Michał Swobodziński.
Jedna osoba trafiła do szpitala. Przed przyjazdem służb z budynku ewakuowało się około 60 osób.
Ogień strawił przynajmniej dwie trzecie zabytkowej hali byłych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. W środku znajdowało się ponad 1300 elektrycznych rowerów.
Rowery były częścią systemu metropolitarnego wypożyczeń.
Zakładamy, że 1500 rowerów znajdujących się w magazynie, spłonęło. Trzeba podkreślić, że pożar nie wybuchł w magazynie, gdzie były rowery. Te zajęły się dużo później - mówi RMF FM Dagmara Klaczewska, kierownik projektu MEVO.
Spłonął także sprzęt firmy, która specjalizuje się w transporcie medycznym, zabezpieczeniach medycznych oraz szkoleniach z pierwszej pomocy. Były to m.in. quad z przyczepą ratowniczą, defibrylatory, kardiomonitory, namioty medyczne z wyposażeniem. Na portalu, dzięki któremu można tworzyć zbiórki środków na dowolny cel, podano, że potrzebna jest kwota ok. 300 tys. złotych.
Zniszczony został też sprzęt muzyczny organizatora koncertów. W mediach społecznościowych podano, że były to m.in. nowa scena i zadaszenie sceniczne, nagłośnienie, a także mikrofony i mikroporty. Straty oszacowano na 200 tys. złotych.
Trwa dogaszanie pozostałości po hali. Strażacy muszą się tam dostać i przeczesać każdy metr kwadratowy. To bardzo duża historyczna hala, która ma 25 tys. m kw., a ogień zajął 2/3 tej powierzchni.
Musimy sprawdzić, czy jest tam jeszcze pożar, czy coś się pali, czy jest podwyższona temperatura i przelać to wodą, żeby ostatecznie zakończyć działania gaśnicze - mówi dziennikarzowi RMF FM Jakub Fridenbereg, oficer prasowy pomorskiego komendanta PSP. Ile jednak potrwa jeszcze akcja? Nadal trudno orzec, ale strażacy mówią o godzinach.
Obecnie strażacy prowadzą na miejscu działania dogaszające. Dopiero po ich zakończeniu na miejsce uda się biegły z zakresu pożarnictwa. Kwestie dotyczące przyczyny wybuchu pożaru należą aktualnie do kompetencji straży pożarnej i policji, do których należy kierować ewentualne pytania w tej sprawie. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pozostaje jednak w kontakcie z innymi służbami - przekazało ABW dziennikarzowi RMF FM.
Cały czas trwa dogaszanie budynku. Obecnie na miejscu jest około 20 strażaków, którzy przy pomocy dronów monitorują teren w poszukiwaniu ognia. Żeby mówić o przyczynach pożaru, jest jeszcze za wcześnie. Na miejscu pojawiła się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która skomentowała doniesienia o tym, że pożar mógł wybuchnąć w skutek podpalenia. Mam nadzieję, że to zostanie wyjaśnione - przekazała.
W czwartek rano rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, że w najbliższym czasie zostanie wszczęte śledztwo dotyczące sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać pożaru. Grozi za to od roku do lat 10 pozbawienia wolności.
Akcja gaśnicza rozpoczęła się w środę około godziny 13.00. Czarne kłęby dymu unoszące się nad halą widoczne były nawet z kilku kilometrów - z Gdańska Głównego, Oliwy, Wrzeszcza, a nawet Oruni. Jeden z mieszkańców Przeróbki mówił naszemu dziennikarzowi: Widok pożaru jest przerażający. Te stare, stuletnie obiekty konają na naszych oczach.
Niestety warunki od początku nie sprzyjały walce z ogniem. Akcja jest bardzo trudna. Szybko zmieniający się kierunek i siła wiatru bardzo utrudniają prowadzenie działań. Musieliśmy kilkukrotnie zmieniać miejsce prowadzenia działań - dodawał Marian Hinca, zastępca pomorskiego komendanta wojewódzkiego.
W hali były magazyny i warsztaty wielu firm. Pożarem została objęta m.in. znacząca część rowerów elektrycznych Mevo. W hali były jeszcze 162 rowery standardowe i tysiąc akumulatorów. Nie udało się ich wywieźć. Jak informuje w komunikacie spółka Mevo, pożar przy ul. Siennickiej na Przeróbce nie wybuchł bezpośrednio w hali, gdzie były zimowane rowery i akumulatory. Będzie wyjaśniane, jak doszło do pożaru tych historycznych hal.
Pożarowi ze smutkiem przyglądali się właściciele magazynów i warsztatów znajdujących. Mój magazyn się nie pali, ale strażacy powiedzieli, że nie da się go uratować - mówił jeden z nich.
Z najnowszych informacji wynika, że jedna osoba trafiła do szpitala. Przed przyjazdem służb z budynku ewakuowało się około 60 osób. Dopiero w środę ok. godz. 22 strażacy przekazali, że sytuacja zaczyna się poprawiać. W akcji wzięło udział 300 strażaków. Obecnie na miejscu pracuje około dwudziestu.
Do środka wciąż nie można wejść. Pod zawalonymi fragmentami dachu i konstrukcji jeszcze mogą znajdować się kolejne zarzewia ognia.