W czwartek do Szczecina ma zjechać nawet setka ciągników z całego regionu. Od rana można spodziewać się utrudnień na trasach dojazdowych do miasta. Rolnicy przyjadą też samochodami osobowymi i autokarami, by wspólnie protestować przed Urzędem Wojewódzkim.

Początek akcji zaplanowali na g. 12, wtedy przed bramą Stoczni Szczecińskiej chcą złożyć kwiaty, a po przemówieniach udać się w kierunku Wałów Chrobrego. 

Wybraliśmy stocznię jako symbol. Ona też kiedyś upadła, my teraz boimy się, że upadną nasze gospodarstwa - mówi Edward Kosmal, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych w regionie. Jak dodaje, rząd przestał słuchać rolników, a im obecnie produkcja rolna się zwyczajnie nie opłaca. Do 2020 roku polityka tego rządu była zbieżna z potrzebami rolnictwa, potem weszła "Piątka dla zwierząt" i rząd nie traktuje nas poważnie - mówi Kosmal.

Od tamtej pory jest, jak twierdzą rolnicy, coraz gorzej. We znaki dała im się susza, w ubiegłym roku w górę wystrzeliły ceny nawozów sztucznych, gdy plony w końcu okazały się być dobre, na rynku "namieszało" ukraińskie zboże. Jak mówią rolnicy, albo zajmuje ono miejsca w magazynach, albo trafia na polski rynek, choć teoretycznie nie powinno. W efekcie cena zboża gwałtownie spadła, poniżej opłacalności produkcji.

Na początku grudnia rolnicy złożyli w Ministerstwie Rolnictwa 10 swoich postulatów. Domagali się m.in. zastopowania unijnego "Zielonego ładu", ustanowienie Funduszu Gwarancyjnego dla poszkodowanych rolników, wprowadzenia kaucji na importowane ze wschodu płody rolne i lepszego nadzoru nad tym, co trafia do Polski. Chcieli też pomocy przy uzyskiwaniu i spłacaniu kredytów na prowadzenie działalności rolnej oraz wprowadzenia "tarczy antykryzysowej" dla rolnictwa. Miałaby ona obejmować obniżkę cen energii i nową kategorię paliwa rolniczego, tańszego paliwa do maszyn rolnych.

Jak opowiadają protestujących, mimo rozmów z ministrem, nic z tej listy nie udało się zrealizować. Mi to zajęło praktycznie dwa lata jeżdżenia do ministerstwa na rozmowy z wicepremierem Kowalczykiem. Usłyszałem tylko, że to na pewno będzie załatwione. Nic nie zrobili. Nawet telefonu nie wykonali, że by powiedzieć "przepraszam, przesuwamy to, wykonamy to w późniejszym terminie - mówi Jerzy Mariak wiceprezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.

W tym roku jeździłem na rozmowy już trzy razy. Mówiliśmy, że będziemy zmuszeni protestować, jeśli nie zrealizują naszych postulatów. Pan minister niby obiecał, ale weźmy na przykład tę pomoc, co nam obiecali dać do zboża. Do tej pory nie ma rozporządzeń wykonawczych. Obiecali elewator w porcie w Świnoujściu. Do tej pory nikt się za to nie wziął. W kwestii paliwa rolniczego usłyszeliśmy, że może to zrobią na przyszły rok. Takie mrzonki nas nie interesują. My potrzebujemy działań tu i teraz, bo nasze gospodarstwa są pod kreską - dodaje Stanisław Barna. Jak mówi, w ubiegłym roku na gospodarstwie stracił okrągły milion.

Rolnicy mówią, że mają nóż na gardle. Dlatego będą protestować. W czwartek spotykają się o 12 przed bramą Stoczni Szczecińskiej. Stamtąd kolumna ciągników przejedzie na Wały Chrobrego, gdzie rolnicy chcą wręczyć petycję wojewodzie. Potem na ulicy Szczerbcowej rozbiją miasteczko protestacyjne.

Organizatorzy spodziewają się w czwartek około 100 pojazdów, w miasteczku zostanie tylko część z nich. Będzie tam koksownik, kuchnia polowa. Zapraszamy mieszkańców Szczecina, będziemy rozdawać polskie warzywa od polskiego rolnika. Mamy przygotowane ziemniaczki, popakowane po 3 kg. Do nich będziemy rozdawać ulotki tłumaczące co tu robimy i o co nam chodzi - mówi Stanisław Barna.

Rolnicy domagają się, by na rozmowy przyjechał do nich premier Mateusz Morawiecki. Inaczej zablokują Szczecin. Jeśli nikt się nie zjawi z nami porozmawiać i rozwiązać naszych problemów, będziemy dwa razy w tygodniu wyjeżdżać ciągnikami w miasto: w poniedziałki i w czwartki. Jeśli to nic nie da będziemy jeździć codziennie - dodaje Stanisław Barna.

Rolnicy podkreślają, że chcą przeprosić kierowców, którym ich protest utrudni życie. Dlatego jest ta desperacja rolników, bo co mamy zrobić? Mamy się poddać? Zwinąć całą produkcję? - pyta Edward Kosmal.