Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragedii w centrum Sosnowca, gdzie po upadku z okna na piątym piętrze zginęła czterolatka. Dziecko zmarło na miejscu mimo próby reanimacji. Śledczy nie ujawniają, czy dziewczynka była w chwili wypadku w mieszkaniu sama.

Wszczęte postępowanie dotyczy narażenia czteroletniej dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie jej śmierci. 

Taka jest wstępna kwalifikacja, która wskazuje kierunek, w jakim prowadzimy postępowanie - mówi szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe Marcin Stolpa. 

Informację o wypadku przy ul. Małachowskiego w Sosnowcu policja otrzymała wczoraj o godz. 18.29. Na miejsce przyjechały służby, który podjęły reanimację dziecka, ale mimo długotrwałych wysiłków dziewczynki nie udało się uratować. Lekarz stwierdził śmierć. 

Do późnych godzin wieczornych na miejscu pracowała grupa policjantów pod nadzorem prokuratora. Przeprowadzono oględziny ciała dziecka i mieszkania, z którego okna wypadło.

Śledczy, tłumacząc o dobrem śledztwa, wczesną fazą postępowania i zaplanowanymi kluczowymi czynnościami, nie informują czy w chwili wypadku ktoś opiekował się dziewczynką w mieszkaniu. Nie zdradzają też, czy przesłuchano już bliskich dziecka i czy ktoś został w tej sprawie zatrzymany. 

Zasadnicze czynności prowadzone są dzisiaj i będą prowadzone jeszcze jutro - zaznaczył prokurator. Wiadomo, że dziewczynka była jedynym dzieckiem w tym mieszkaniu, które należy do ojca zmarłej czterolatki. Mężczyzna był trzeźwy.

Prokuratura wydała postanowienie o przeprowadzeniu sekcji zwłok. Prawdopodobnie odbędzie się ona jutro w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach.