Piekarz z poznańskiej dzielnicy Jeżyce, Jacek Polewski, który wrócił niedawno z podkijowskiej Buczy w Ukrainie, zamierza wrócić do ogarniętego wojną kraju. Rzemieślnik przez tydzień razem ze swoim synem i miejscowym piekarzem wypiekał świeże bochenki dla mieszkańców zniszczonego miasta.

Po wyzwoleniu Buczy polski piekarz zabrał ze sobą 0,5 tony mąki i wybrał się do Ukrainy.

Gdy zobaczyłem, co się tam wydarzyło, całe to okrucieństwo, pomyślałem, że najlepsze co mogę zrobić jako piekarz, to pomóc w uruchomieniu piekarni. Wrzuciłem w Google Maps dwa słowa: piekarnia i Bucza - wyskoczyło kilka wyników, napisałem do pierwszej z brzegu, właściciel odpisał w ciągu kilku minut. Załadowaliśmy w Poznaniu 500 kilogramów mąki i ruszyliśmy - dodał, odpowiadając na pytanie PAP o swoje motywacje.

Co planuje Jacek Polewski?

Poznański rzemieślnik mówił, że "jest wstępny pomysł, żeby założyć fundację". Miałaby ona wspierać małym piekarniom i ekologicznym gospodarstwom.

Z polskim piekarzem, który pojechał pomóc mieszkańcom Buczy, rozmawiał reporter RMF FM, Mateusz Chłystun:

Rosyjska baza w piekarni

Piekarz przyznał, że w piekarni, z której właścicielem nawiązał współpracę, mieściła się siedziba rosyjskiego oddziału biorącego udział w okupacji Buczy. Gdy przyjechaliśmy, panował tam straszny bałagan, sprzątaliśmy to dwa dni. Rosjanie ukradli formy do pieczenia, talerze, podstawowe przyrządy kuchenne - wyliczał. Trochę obawialiśmy się min, które mogły zostać ukryte pod materacami czy meblami, ale na szczęście niczego nie znaleźliśmy - dodał.

Zapytany o reakcję lokalnej społeczności na pojawienie się polskich piekarzy i rozpoczęcie prac zauważył, że "nikt w mieście nie wie, kiedy lokale i sklepy ponownie rozpoczną działalność (...). Ludzie podchodzili do nas i pytali, kiedy ruszymy".

Opracowanie: