Po 22 latach od zamordowania właściciela poznańskiego komisu samochodowego policjanci zatrzymali podejrzanego o tę zbrodnię. 53-letni Wojciech W. znał swoją ofiarę, mieszkał w jego domu i pomagał w pracach remontowych. Motywem miały być sprawy osobiste.

Zatrzymany mężczyzna, dziś 53-letni, został tymczasowo aresztowany. Grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia.

W nocy 31 sierpnia 2000 roku w komisie samochodowym przy ul. 28 czerwca 1956 roku w Poznaniu od ciosów siekierą w głowę zginął 25-letni właściciel.

Prowadzone przed laty śledztwo utknęło w martwym punkcie. Były wówczas pewne podejrzenia, ale nie znaleziono kluczowych dowodów. Do wyjaśnienia sprawy doprowadziły wspólne działania Prokuratury Okręgowej w Poznaniu i policjantów z Archiwum X. Dzięki ponownej analizie śladów, ujawnieniu nowych dowodów oraz wykorzystaniu nowoczesnych technik kryminalistycznych zatrzymano podejrzanego.

Wojciech W. znał swoją ofiarę. Na kilka miesięcy przed zabójstwem mieszkał w jego domu i pomagał mu w różnych pracach remontowych - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.

Jak ustalili śledczy, podejrzany wszedł na teren komisu, ukrył się tam i czekał na przyjazd 25-latka. Gdy ofiara przybyła do biura, zadał mężczyźnie kilka ciosów siekierą w głowę. Zacierając ślady zbrodni, podpalił gazety i uciekł. Mieszkańcy pobliskiej kamienicy zauważyli dym wydobywający się z pomieszczeń biurowych komisu i wezwali strażaków, którzy ugasili ogień i znaleźli nieprzytomnego pokrzywdzonego.

Ciężko ranny 25-latek trafił do szpitala, gdzie zmarł kilka dni później. Przyczyną jego zgonu były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe - podała prokuratura.

Przesłuchiwany tuż po zbrodni Wojciech W. przedstawił alibi i został zwolniony. Nie natrafiono na nic, co mogłoby go jednoznacznie obciążyć.

Teraz postawiono mu zarzut zabójstwa. Wojciech W. przyznał się tylko do uderzenia siekierą. Jednocześnie wyjaśnił, że liczył się z tym, iż może zabić. Motywem zbrodni miały być sprawy obyczajowe. Sprawca związał się bowiem z partnerką 25-latka, u którego zamieszkał i którego potem zabił. 

Sąd uwzględnił wniosek prokuratora i zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt.

Opracowanie: