Policja wyjaśnia sprawę wtargnięcia starszego mężczyzny do biura posłanki PiS Moniki Pawłowskiej we Włodawie w Lubelskiem. Postępowanie prowadzone jest w kierunku kierowania gróźb karalnych. Z relacji parlamentarzystki wynika, że mężczyzna "groził śmiercią jej pracownikowi".

Podinsp. Bożena Szymańska z Komendy Powiatowej Policji we Włodawie potwierdziła, że do takiego zdarzenia miało dojść w środę około godz. 10:00. 35-latka złożyła zawiadomienie o kierowaniu gróźb karalnych pod jej adresem. Aktualnie trwają czynności w tej sprawie - poinformowała policjantka.

Sprecyzowała, że wskazany sprawca gróźb karalnych to starszy mężczyzna, który wcześniej wielokrotnie przychodził do tego biura, korzystał z porad prawnych i w środę po pierwszy raz "zachował się w taki sposób, że spowodowało to złożeniem zawiadomienia o przestępstwie".

Podinsp. Szymańska wyjaśniła, że postępowanie prowadzone jest w sprawie kierowania gróźb karalnych pod adresem 35-latki. Jest to przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat więzienia. Jest ono ścigane na wniosek, i taki wniosek o ściganie 35-latka złożyła. W tej chwili nikt nie został do sprawy ani zatrzymany ani nikt nie usłyszał zarzutów - uzupełniła funkcjonariuszka.

Dodała, że sprawca jest znany policji, jak też innym instytucjom do których wielokrotnie kierował różnorodne pisma, wyrażając swoje niezadowolenie z ich funkcjonowania.

Posłanka Pawłowska przekazała na Twitterze, że mężczyzna wtargnął w środę do jej biura poselskiego we Włodawie i "groził śmiercią jej pracownikowi". Krzyczał, że "biuro zostanie zniszczone", a moją pracownicę "utopi w szambie, gdzie zginie" - poinformowała posłanka PiS.

We wpisie podkreśliła, że nie jest w stanie komentować tej sytuacji. Po prostu nie ma słów, którymi można opisać to co czuję ja, a przede wszystkim moi współpracownicy i rodzina. Na szczęście nikomu nic się nie stało - tym razem - zaznaczyła Pawłowska.