Fiasko trzeciego dnia poszukiwań złotego pociągu w Wałbrzychu. Na skarpie kolejowej, w której ma być ukryty legendarny skład poszukiwacze wykonali szeroki na dziesięć metrów i długi na trzydzieści metrów wykop. Na głębokości dziewięciu metrów trafili na litą skałę, której nie udało się przebić. Piotr Koper i Andreas Richter chcą jednak ostatecznie wyjaśnić tajemnicę 65 kilometra. Jutro prace zostaną wznowione.

Fiasko trzeciego dnia poszukiwań złotego pociągu w Wałbrzychu. Na skarpie kolejowej, w której ma być ukryty legendarny skład poszukiwacze wykonali szeroki na dziesięć metrów i długi na trzydzieści metrów wykop. Na głębokości dziewięciu metrów trafili na litą skałę, której nie udało się przebić. Piotr Koper i Andreas Richter chcą jednak ostatecznie wyjaśnić tajemnicę 65 kilometra. Jutro prace zostaną wznowione.
Ciężki sprzęt na terenie poszukiwań "złotego pociągu" /Maciej Kulczyński /PAP

Po trzech dniach udało się przekopać koronę nasypu kolejowego. Prace prowadzone były w jednym z trzech miejsc wyznaczonych po badaniach przeprowadzonych georadarem. Początkowo powstało kilka wykopów kontrolnych, ostatecznie ekipa odkrywców połączyła je w jeden, duży rów. 

Prace utknęły jednak na głębokości dziewięciu metrów, gdzie trafiono na skałę. Dziś na miejscu poszukiwań pojawiła się wiertnica. Ruszyły odwierty tuż koło wykopu.

Do tej pory w ziemi odkrywcy znaleźli jedynie różnego rodzaju skały, które ich zdaniem zostały tutaj nawiezione. Nie potwierdziły tego jeszcze szczegółowe badania geologiczne. W ziemi były także fragmenty starej porcelany i zwój prętów zbrojeniowych. Nie znaleziono jednak niczego, co wskazywałoby na istnienie złotego pociągu.

Odkrywcy chcą jednak raz na zawsze wyjaśnić tajemnicę 65. kilometra. Zapowiadają kolejne prace. Jutro ruszy wykop innej części skarpy. Tam zdaniem poszukiwaczy, badania terenu za pomocą georadaru dały jeszcze wyraźniejsze wyniki.

(j.)