Poszukiwania złotego pociągu w Wałbrzychu przerwane. Po wczorajszych opadach deszczu, teren na skarpie kolejowej jest zbyt grząski, by mogła tam wjechać ściągnięta dziś w nocy wiertnica.

Ponad 30-tonowy sprzęt zostaje na miejscu. Poszukiwacze - Piotr Koper i Andreas Richter poczekają, aż grunt się ustabilizuje. 

Ostateczną próbę odwiertów poszukiwacze podejmą prawdopodobnie w środę. Wiertnica ma zejść na głębokość 20 metrów.

Poszukiwania złotego pociągu kosztowały już 65 tysięcy złotych. Cała operacja ma kosztować blisko 150 tysięcy i finansują ją Piotr Koper i Andreas Richter. To od początku do końca prywatne przedsięwzięcie pasjonatów historii. Projektu w żaden sposób nie współfinansują władze Wałbrzycha czy państwo. Nie jest to także zaplanowana na szeroką skalę akcja promocyjna, jak niektórzy twierdzą.

Na historii złotego pociągu najbardziej skorzystało miasto. Turyści szturmują Zamek Książ. Sprzedaż biletów wzrosła o czterdzieści procent. W centrum miasta, w Starej Kopalni o blisko sto osiemdziesiąt. Korzystają także miejsca związane z historią drugiej wojny światowej, znajdujące się kilkanaście kilometrów od słynnego 65. kilometra. O Wałbrzychu usłyszał cały świat. Specjaliści szacują, że taka promocja kosztowała by miasto przynajmniej kilka milionów złotych. Poszukiwacze już dziś przyznaję jednak, że legenda złotego pociągu nie umrze. Kwestią czasu jest rozpoczęcie prac w innym miejscu, a miasto efekty promocyjne odczuwać będzie jeszcze przez kilka lat.

(mal)