Z całą pewnością możemy powiedzieć, że w dwóch wykonanych przekopach, gdzie zeszliśmy do głębokości blisko siedmiu metrów nie powstawały żadne konstrukcje – mówi jeden z odkrywców Piotr Koper. Tym samym nie potwierdziły się zeznania jednego ze świadków, który twierdził, że tunel był budowany od góry nasypu kolejowego w Wałbrzychu- dodaje poszukiwacz.

Z całą pewnością możemy powiedzieć, że w dwóch wykonanych przekopach, gdzie zeszliśmy do głębokości blisko siedmiu metrów nie powstawały żadne konstrukcje – mówi jeden z odkrywców Piotr Koper. Tym samym nie potwierdziły się zeznania jednego ze świadków, który twierdził, że tunel był budowany od góry nasypu kolejowego w Wałbrzychu- dodaje poszukiwacz.
Ekipa poszukująca w Wałbrzychu pociągu z czasów II wojny światowej rozpoczęła w piątek wykop w nowym miejscu /Maciej Kulczyński /PAP

Na terenie poszukiwań rozpoczęto już sprzątanie. Przekopy przez skarpę zostały już częściowo zasypane. Wykonano dwa z trzech planowanych wcześniej wykopów. Odkrywcy nie składają jednak broni. Tajemnicę 65. kilometra trasy kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha chcą wyjaśnić raz na zawsze. Ostatecznym dowodem mają być odwierty na głębokość blisko dwudziestu metrów. Poszukiwacze otrzymali zgodę na jeden odwierty. Chcą jednak wiercić w kilku miejscach, także poza terenem poszukiwać. 

Trwają negocjacje z konserwatorem zabytków. Decyzja ma zapaść w poniedziałek. Wówczas ruszą prace. Do Wałbrzycha przyjedzie specjalistyczny sprzęt z Wrocławia. Odwierty dadzą ostateczną odpowiedź, czy pod skałą, do której dotarliśmy coś jeszcze jest - przyznają poszukiwacze. Prace zakończą się w środę.

Ile to kosztuje?

Poszukiwania kosztowały już 65 tysięcy złotych. Cała operacja ma kosztować blisko 150 tysięcy i finansują ją Piotr Koper i Andreas Richter. To od początku do końca prywatne przedsięwzięcie pasjonatów historii. Projektu w żaden sposób nie współfinansują władze Wałbrzycha czy państwo. Nie jest to także zaplanowana na szeroką skalę akcja promocyjna, jak niektórzy twierdzą.

Wałbrzych ma już swój "złoty pociąg"

Na historii złotego pociągu najbardziej skorzystało miasto. Turyści szturmują Zamek Książ. Sprzedaż biletów wzrosła o czterdzieści procent. W centrum miasta, w Starej Kopalni o blisko sto osiemdziesiąt. Korzystają także miejsca związane z historią drugiej wojny światowej, znajdujące się kilkanaście kilometrów od słynnego 65. kilometra. O Wałbrzychu usłyszał cały świat. Specjaliści szacują, że taka promocja kosztowała by miasto przynajmniej kilka milionów złotych. Poszukiwacze już dziś przyznaję jednak, że legenda złotego pociągu nie umrze. Kwestią czasu jest rozpoczęcie prac w innym miejscu, a miasto efekty promocyjne odczuwać będzie jeszcze przez kilka lat.


(j.)