Marit Bjoergen nie może już doczekać się pierwszego startu w narciarskich mistrzostwach świata w Val di Fiemme. Na dzień przed sprintem techniką klasyczną najgroźniejsza rywalka Justyny Kowalczyk szczerze przyznała, że presja i stres mocno dają się jej we znaki. Jej zdaniem, Polka już na początku biegu zademonstruje wielką siłę.

Zobacz również:

Ja i Kowalczyk jesteśmy wielkimi faworytkami w tej konkurencji. Poznałam już jednak trochę Justynę i myślę, że zaraz po starcie, już na pierwszych metrach narzuci bardzo silne tempo - tak, aby odjechać stawce już na szczycie pierwszego wzniesienia - stwierdziła Bjoergen w rozmowie z norweskimi dziennikarzami w Val di Fiemme.

Nie ukrywała, że chciałaby ten bieg wygrać, bo właśnie w tym miejscu i w sprincie techniką dowolną zdobyła swój pierwszy złoty medal MŚ w 2003 roku. Przed 10 laty była podobna nerwowa atmosfera, chociaż nie byłam aż tak wielką faworytką jak tym razem. Zwłaszcza presja medialna nie była tak silna jak dzisiaj. Teraz ją odczuwam i to w takim samym wymiarze jak przed dwoma laty przed MŚ w Oslo - przyznała.

Na pytanie, która z Norweżek jako pierwsza zdobędzie na mistrzostwach złoty medal, Bjoergen nie chciała odpowiedzieć. Wyręczyła ją Ingvild Flugstad Oestberg. Boi się wymienić swoje nazwisko, by nie zapeszyć - stwierdziła.

Bjoergen podkreślała zaś, że nie wie jeszcze, w ilu konkurencjach wystartuje. Udział we wszystkich sześciu jest teoretycznie możliwy, lecz w ilu wystartuję, okaże się po biegu łączonym w sobotę. Dopiero wtedy, po wnikliwej ocenie formy i możliwości, podejmę decyzję - zapowiedziała.

(edbie)