Trener kadry skoczków Łukasz Kruczek ogłosił, że najpóźniej 19 stycznia poda nazwiska zawodników, którzy pojadą na Igrzyska Olimpijskie w Soczi. O olimpijskiej kwalifikacji będą najprawdopodobniej decydować konkursy w Wiśle i Zakopanem.

W każdym konkursie indywidualnym podczas Igrzysk w Soczi będziemy mogli wystawić czterech zawodników. Piąty będzie miał status rezerwowego. Nie da się ukryć, że walka o olimpijską kwalifikacje zapowiada się bardzo emocjonująco. Wydaje się, że pewni wyjazdu do Rosji są Kamil Stoch, Piotr Żyła i Maciej Kot. Ale kto do nich dołączy? Chętnych z całą pewnością jest więcej niż miejsc.

Trener Łukasz Kruczek swoją decyzję ogłosi najpóźniej 19 stycznia, czyli po zakończeniu konkursu indywidualnego w Zakopanem. Ci, którzy zostaną wybrani przez trenera nie polecą na zawody Pucharu Świata w Sapporo (25 i 26 stycznia). Zapewne wyjazd do Japonii odpuści większość czołowych zawodników. Testem generalnym przed Igrzyskami będą więc konkursy w Polsce i dwa tygodnie później zawody w Willingen, po których będzie już bardzo niewiele czasu na poprawki i szukanie formy.

Jesteśmy na początku sezonu. Stabilna dyspozycja całego świata to będzie gdzieś dopiero Turniej Czterech Skoczni - przyznał Łukasz Kruczek pytany o dyspozycję swoich podopiecznych. Dodał, że ostatnie konkursy nie przyniosły jego zdaniem jakichś spektakularnych niespodzianek. Jedyne, na co można zwrócić uwagę to fakt, że czołówka Pucharu Świata się zagęściła w stosunku do poprzedniego roku. Przy optymalnych warunkach można by po pierwszej serii zaatakować podium z 30 miejsca. Myślę, że to dla kibiców jest jeszcze ciekawsze, bo po pierwszej serii nic nie jest straconego - dodał.

Przed rokiem podczas zawodów Pucharu Świata na średniej skoczni w Soczi wygrywali Austriacy Gregor Schlierenzauer i Andreas Kofler. Polacy skakali niezbyt imponująco. Maciej Kot był 28 i 22, a Dawid Kubacki 30. i 17.

Być może trener Kruczek będzie głowił się nad składem kadry do ostatniej chwili. Decydujące mogą się więc okazać konkursy w Wiśle i Zakopanem. Pozostał do nich już tylko miesiąc. Jak przyznaje wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego Andrzej Wąsowicz największym kłopotem jest na razie pogoda. W Wiśle, kiedy tylko temperatura na to pozwala, do pracy ruszają armatki śnieżne. Na zeskoku wszystko jest już przygotowane, ale cały czas magazynowany jest zapas śniegu na wszelki wypadek.