Prezydent Egiptu Hosni Mubarak ogłosił w przemówieniu telewizyjnym dymisję rządu. Dzisiaj ma zostać powołany nowy gabinet. Prezydent oświadczył, że rozumie powody do niezadowolenia uczestników demonstracji. Podkreślił jednak, że wolność od chaosu oddziela "cienka linia". Zaznaczył, że nie pozwoli na destabilizację Egiptu.

Zwróciłem się do rządu aby złożył dzisiaj swoją rezygnację - powiedział Mubarak. Prezydent zapowiedział podjęcie nowych posunięć na rzecz demokratyzacji życia w kraju oraz reformy społeczne, polityczne i gospodarcze.

Zostaną podjęte nowe posunięcia na rzecz niezależnego wymiaru sprawiedliwości, demokracji, zwiększenia swobód obywatelskich a także walki z korupcją, bezrobociem oraz o podniesienie poziomu życia, rozwoju usług i pomocy dla biednych - powiedział 82-letni prezydent.

Wyraził przekonanie, że antyrządowe demonstracje "są częścią spisku" mającym na celu zdestabilizowanie sytuacji w kraju i pozbawienie legitymacji systemu politycznego kraju. Bronił też akcji policji i wojska przeciwko protestującym, które - jak powiedział" - "musiały reagować na akty przemocy i wandalizmu".

Przemoc nie rozwiąże naszych problemów i nie osiągnie celów, do których dążymy. Nie powstrzymam się przed żadną decyzją, która zapewni bezpieczeństwo każdego Egipcjanina - podkreślił Mubarak. Zdaniem agencji Associated Press, wystąpienie Mubaraka najprawdopodobniej nie uspokoi sytuacji. Będzie bowiem mogło być odczytane jako próba zachowania władzy a nie poprawy sytuacji Egipcjan. Tym doskwiera zwłaszcza rosnące bezrobocie i drożejąca żywność.

Obserwatorzy podkreślają, że setki tysięcy demonstrantów, które wyległy w piątek na ulice miast egipskich stanowiły największe z dotychczasowych wyzwań dla prawie 30-letnich rządów Mubaraka. Podczas demonstracji co najmniej 20 osób poniosło śmierć. Tym samym liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 27. Liczba rannych podczas starć w całym Egipcie wzrosła do 1030.