Władze Katalonii już w czerwcu zostały ostrzeżone przez amerykańską CIA, że Barcelona, a szczególnie popularna wśród turystów promenada Las Ramblas, są na liście celów dżihadystycznych bojowników – pisze dziennik "El Periodico de Catalunya".

Władze Katalonii już w czerwcu zostały ostrzeżone przez amerykańską CIA, że Barcelona, a szczególnie popularna wśród turystów promenada Las Ramblas, są na liście celów dżihadystycznych bojowników – pisze dziennik "El Periodico de Catalunya".
Ranni po zamachu w Barcelonie /David Armengou /PAP/EPA

Katalońska stolica jest oczywistym celem po zamachach w innych wielkich miastach europejskich takich jak Paryż, Londyn czy Berlin - informowała w czerwcu Centralna Agencja Wywiadowcza.

Pod koniec czerwca na koncie na Twitterze powiązanym z Państwem Islamskim zapowiedziano, że wkrótce w Hiszpanii dojdzie do zamachu - twierdzi "El Periodico".

Wczoraj po południu kierowca furgonetki wjechał na promenadę Las Ramblas i taranował wszystkich ludzi na swojej drodze. Zginęło co najmniej 13 osób, a ponad 130 zostało rannych. Sprawca ataku, do którego przyznało się IS, wciąż pozostaje na wolności. Dziś nad ranem w nadmorskim kurorcie Cambrils grupa napastników wjechała samochodem w grupę ludzi, raniąc siedem osób. Jedna z nich zmarła w szpitalu. Policja zabiła pięciu sprawców tego ataku.

Według policji oba te zamachy wydają się powiązane ze sobą oraz z wcześniejszym wybuchem w domu mieszkalnym w miejscowości Alcanar, w którym zginęła jedna osoba. Autonomiczny rząd Katalonii poinformował rano, że atak w Cambrils jest powiązany z zamachem w Barcelonie. Oba ataki przeprowadzono "według tego samego wzoru, jest między nimi związek" - powiedział regionalny minister spraw wewnętrznych Joaquin Forn w lokalnym radiu RAC1, nie precyzując, co dokładnie łączy oba zamachy.


(mpw)