Belgijskie elektrownie atomowe były prawdziwym celem zamachowców. Terroryści wybrali lotnisko, bo korzysta z niego wielu Amerykanów - donoszą o poranku media w Brukseli.

Belgijskie elektrownie atomowe były prawdziwym celem zamachowców. Terroryści wybrali lotnisko, bo korzysta z niego wielu Amerykanów - donoszą o poranku media w Brukseli.
Zdjęcie z miejsca zamachu na lotnisku /GEERT VANDEN WIJNGAERT / POOL /PAP/EPA

Belgia ma dwie elektrownie jądrowe, w których w sumie znajduje się siedem reaktorów. Po wtorkowej serii zamachów w Brukseli, w obu zakładach ograniczono personel do koniecznego minimum.

Teraz okazuje się, że znany dżihadysta, walczący w szeregach Państwa Islamskiego, przez kilka lat pracował w ścisłej strefie bezpieczeństwa elektrowni atomowej Doel w Belgii. Potem wyjechał do Syrii, gdzie zginął w walkach. Ten 26-latek miał certyfikat dostępu do tej części elektrowni, w której obowiązują najwyższe środki bezpieczeństwa, bo tam właśnie znajdują się reaktory jądrowe - piszą francuskie i belgijskie media.

Dżihadysta, o którym mowa, należał do islamskiego ruchu Sharia4Belgium, który otwarcie demonstrował przed zamkiem królewskim chęć przekształcenia Belgii w kalifat. Członkowie ugrupowania zostali postawieni przed sądem, i mimo że 26-latkowi postawiono zarzuty, nadal pracował w elektrowni jądrowej.

W listopadzie 2012 roku mężczyzna wyjechał do Syrii, żeby walczyć w szeregach Państwa Islamskiego. Według belgijskich mediów, zginął w październiku 2014 roku.

Dwaj bracia - Khalid i Ibrahim el-Bakraoui - którzy dokonali samobójczych ataków na lotnisko i metro, mieli obserwować dom szefa belgijskiego programu nuklearnego - informuje "La Derniere Heure". Obu terrorystów śledczy zidentyfikowali na nagraniach z kamer monitoringu umieszczonych przed tym domem. Mężczyźni mieli obserwować szefa programu nuklearnego już w grudniu.

Zatrzymanie Salaha Abdeslama, czyli domniemanego organizatora listopadowych zamachów w Paryżu, mogło sprawić, że bracia porzucili plany ataku na elektrownie, obawiając się, że mogą niedługo zostać aresztowani. Lotnisko terroryści mieli wybrać, bo przebywa tam wielu amerykańskich turystów. Brukselski taksówkarz, który po zamachach doprowadził służby do domu braci terrorystów, miał zeznać, że w czasie jazdy na lotnisko jeden z pasażerów wielokrotnie powtarzał jak bardzo nienawidzi Amerykanów.

Dwa ataki terrorystyczne w stolicy Belgii

Według ostatnich informacji, tragiczny bilans zamachów w Brukseli to 31 ofiar śmiertelnych i około 300 rannych. Wiele osób jest w stanie krytycznym. Wśród poszkodowanych jest troje Polaków.

Do ataków terrorystycznych doszło na międzynarodowym lotnisku Zaventem oraz na stacji metra w pobliżu instytucji europejskich.

Większość specjalistów przypuszcza, że seria zamachów w Brukseli była przygotowywana już od dawna, bo tego typu ataków nie sposób zorganizować w kilka dni.

(GK+mal+j.)