Zamachowiec-samobójca z Manchesteru kilka godzin przed poniedziałkowym atakiem, w którym zginęły 22 osoby, zadzwonił do matki i powiedział jej przez telefon: "Wybacz mi" - poinformował rzecznik libijskich sił antyterrorystycznych.

Zamachowiec-samobójca z Manchesteru kilka godzin przed poniedziałkowym atakiem, w którym zginęły 22 osoby, zadzwonił do matki i powiedział jej przez telefon: "Wybacz mi" - poinformował rzecznik libijskich sił antyterrorystycznych.
Policja patrolująca stację King Cross w Londynie /FACUNDO ARRIZABALAGA /PAP/EPA

Rzecznik Specjalnych Sił Odstraszania Ahmed bin Salem powiedział, że matka 22-letniego Salmana Abediego i jego rodzeństwo w Libii zostało wezwanych na przesłuchanie. Abedi zginął w ataku.

Przyznał, że matka Abediego powiedziała śledczym, że jej syn opuścił Libię i wyjechał do Wielkiej Brytanii zaledwie cztery dni przed zamachem, a zadzwonił do niej w dniu ataku. On się żegnał - dodał rzecznik. 

18-letni brat Salmana, Hashem i jego ojciec Ramadan zostali aresztowani w Trypolisie.

Jak poinformował rzecznik libijskich sił antyterrorystycznych, libijscy śledczy na podstawie tego, co powiedział im Hashem Abedi, uważają, że "zamachowiec działał w pojedynkę". Dodał, że Hashem powiedział śledczym, że Salman dowiedział się w internecie, jak zrobić ładunki wybuchowe, i - jak to ujął - "chciał zwycięstwa dla Państwa Islamskiego".

W poniedziałkowym zamachu terrorystycznym w Manchesterze zginęły co najmniej 22 osoby, w tym dwoje Polaków, a 119 osób zostało rannych. Zamachowiec zdetonował bombę po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tys. osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena.

Do ataku przyznało się Państwo Islamskie, które jest wypierane z terenów w Syrii i Iraku przez siły wspomagane przez Zachód.

(az)